Historię Pileckiego chciał przypomnieć Leszek Wosiewicz, autor takich filmów jak „Kornblumenblau” czy „Kroniki domowe”. Interesował go szczególnie czas, gdy rotmistrz polskiej kawalerii Witold Pilecki w czasie II wojny światowej dał się Niemcom aresztować i wywieźć do Auschwitz. W obozie zorganizował ruch oporu – Związek Organizacji Wojskowych. Już po roku istnienia liczył on ponad tysiąc członków. Mieli radiostację, nadawali komunikaty do Londynu, zaopatrywali więźniów w leki, organizowali ucieczki. Jednej z nich dokonali więźniowie w mundurach SS, samochodem marki Steyr, należącym do Rudolfa Hessa.
— W gruncie rzeczy niewiele wiemy o Auschwitz — mówił mi wtedy reżyser. — Do tej pory setki wspomnień cudem ocalałych więźniów nie zostało nawet opracowanych i opublikowanych. Nie istnieje pamięć o tysiącach bohaterskich więźniów, zakopana między innymi przez Józefa Cyrankiewicza, który chciał ukraść Pileckiemu biografię i na tym kłamstwie zbudować swoją i komunistów karierę. Pisząc scenariusz o oświęcimskim fragmencie życia Witolda Pileckiego muszę być archeologiem, archiwistą i historykiem przede wszystkim. To są lata pracy, przebijania się przez dokumenty, świadectwa — dodał.
Spór o film o Witoldzie Pileckim: Leszek Wosiewicz kontra Krzysztof Łukaszewicz
Leszek Wosiewicz rzeczywiście poświęcił temu filmowi mnóstwo energii i czasu. Nad scenariuszem pracował od 2014 roku. Składając do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wniosek o dofinansowanie w eksplikacji napisał: „Mówi się czasem, że jak umiera człowiek, to umiera cały świat. W przypadku rotmistrza jest inaczej: człowiek może umrzeć po to, żeby ocalić świat. Bo ocala tradycję, poczucie dobra, prawdy i na końcu wiarę, która to wszystko scala”.
Czytaj więcej
Po polskim „Raporcie Pileckiego” ma powstać amerykańsko-polski film o Witoldzie Pileckim „Enemy of My Enemy”.