Od ponad dekady kino rumuńskie przeżywa wielkie chwile, zdobywa uznanie międzynarodowej publiczności. A zaczęło się w 2007 roku od canneńskiej Złotej Palmy dla wcześniej szerzej nieznanego Cristiana Mungiu za dramat „4 miesiące, 3 tygodnie i dwa dni" (2007) przywołujący ponury świat komunistycznej dyktatury Nicolae Ceasescu, w którym władza decydowała o losie obywateli.
Ostatni film tego twórcy, „Egzamin" (nagrodzony w ubiegłym roku w Cannes za reżyserię), a ukazujący współczesne realia własnego kraju można jeszcze zobaczyć w naszych kinach. A za nim podążyli inni młodzi twórcy, m.in. Cristian Puiu, Corneliu Porumboiu, Celin Peter Netzer czy Adrian Sitaru.