„My Italy" w reżyserii Bruno Colelli opowiada historie czterech pracujących w Rzymie zagranicznych artystów, których wskazał Achille Bonito Oliva, światowej sławy krytyk sztuki. Każdy gra siebie, także autentyczne są mieszkania i pracownie. Wszyscy są z tego samego pokolenia i mieszkają w Rzymie od połowy lat 80.
Są to: Amerykanin, malarz i muzyk Mark Kostabi, Chińczyk z Malezji, rzeźbiarz i performer H.H. Lim, Duńczyk Thorsten Kirchhoff, który zajmuje się malarstwem i sztuką wideo, oraz Polak - Krzysztof M. Bednarski, rzeźbiarz (ur. 1953), jeden z najważniejszych artystów swojego pokolenia. Najbardziej znaną jego realizacją jest instalacja rzeźbiarska Moby Dick. Głośny był jego dyplom na warszawskiej ASP „Portret totalny Karola Marksa". Bednarski jest też autorem pomnika na grobie Krzysztofa Kieślowskiego na Powązkach.
Pokaz filmu będącego pomysłową hybrydą dokumentu i fabuły odbędzie się 6 i 7 sierpnia.
Rz: W filmie wymyślono panu niezłą historyjkę: nachodzi pana wdowa po kamoryście, która prosi o wykonanie takiego nagrobka, jaki zrobił pan Kieślowskiemu. Skąd taki pomysł?
Krzysztof M. Bednarski: Z życia. Mój epizod oparty jest na prawdziwym zdarzeniu. Kiedy przed 20 laty postawiłem nagrobek Krzysztofa Kieślowskiego, zgłosiła się do mnie w Warszawie kobieta, która koniecznie chciała, bym wykonał replikę nagrobka dla jej męża. Powiedziała, ze cena nie gra roli. Odmówiłem. Zgodnie z prawdą powiedziałem, że się tym nie zajmuję.