Nowy film Pawła Łozińskiego przedstawia spotkania terapeutyczne 25-letniej córki i jej matki, które nie potrafią się porozumieć. Dlaczego?
Kiedy ludzie trafiają do terapeuty rodzinnego, niemal zawsze okazuje się, że owszem, chcą poprawić relacje, ale ich oczekiwanie brzmi: „Niech on, ona się zmieni. Ja – nie”. A to jest ślepa uliczka. Terapeuta nie jest od przekonywania, ani dawania dobrych rad, ma pomóc w przejściu od klimatu walki do klimatu dialogu. Często w relacjach z bliskimi stajemy przed dylematem: ile wolności – ile miłości. Tu nie da się łatwo wyznaczyć granic. Bywają subtelne, czasami są wyznaczane pozawerbalnie, innym razem – jakimś gestem, a jeszcze w innym przypadku są wywalczane poprzez kłótnie, tygodniowe milczenie albo poprzez wyjazd na drugi koniec świata. Ale nie wierzę w efektywność takich działań.