Ale nas to nie bardzo obchodziło. Mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie. Upajanie się zwycięstwem w rozmiarach 13:8 albo przetrawienie porażki 1:8. Kto zaczął udawać piłkarza jako dziecko, będzie to robił już całe życie. Nieważne, czym się zajmuje.
Najlepsze w pisaniu jest właśnie to, że tak bardzo przypomina grę w piłkę. Łączenie ze sobą zdań, wątków i argumentów jest jak podawanie. Wykonane precyzyjnie pozwala zbudować akcję, kiedy jest niedokładne – kończy się stratą. Na boisku robi się zamieszanie i już zapominasz, co właściwie masz do powiedzenia. Strach przed błędem sprawia, że zaczynasz podawać do najbliżej stojącego.