Do wyboru jest tak wiele funduszy inwestycyjnych, że można zrealizować niemal dowolną strategię: od bezpiecznej (trzeba wtedy sięgnąć po fundusze pieniężne czy obligacyjne zarządzane tak, by wartość jednostki stabilnie rosła) po skrajnie ryzykowną (gdy postawimy na fundusze kupujące tylko akcje z określonego rynku czy branży).
Minimalne wymagane przez fundusze wpłaty to zwykle najwyżej kilkaset złotych. Zatem nawet dysponując niewielką kwotą, można zbudować z jednostek kilku różnych funduszy portfel zgodny z własnymi oczekiwaniami.
Przed rozpoczęciem inwestycji powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytania: jak długo chcemy oszczędzać i jakie straty jesteśmy skłonni zaakceptować, gdyby wydarzenia potoczyły się nie po naszej myśli. Dane statystyczne pokazują jednak, że wielu inwestorów dokonuje zakupów pod wpływem impulsu. Podczas hossy najlepiej sprzedają się jednostki funduszy akcyjnych, gdy zaś trzeba przeczekać spadki, wzrasta popularność funduszy dłużnych.
Wielki wpływ na klientów mają reklamy funduszy. Najwięcej pojawia się ich w mediach podczas hossy. Zachęcają klientów do inwestycji, dzięki którym można zarobić nawet kilkadziesiąt procent w skali roku, a więc do najbardziej ryzykownych funduszy akcyjnych.
Takie podejście jest bardzo ryzykowne, ponieważ nie uwzględnia możliwości zmiany tendencji. Nigdy nie ma bowiem pewności, czy w kolejnych miesiącach kursy na giełdzie będą dalej rosły, czy może zaczną spadać. Można to tylko prognozować.