Skuteczny strajk pracowników zakładu Paroc odbił się szerokim echem w kraju z jednego powodu – udany strajk wybuchł w sporej firmie PRYWATNEJ. Uwagi obserwatorów mogło ujść, że strajkujący wywalczyli przede wszystkim waloryzację płac. Być może to sygnał, że nadchodzi sezon rewindykacji płacowych motywowanych utratą realnej wartości wynagrodzeń w wyniku ataku inflacji, tej starej wiedźmy, niegdyś pustoszącej portfele Polaków. W lipcu skoczyła ona do niewidzianego od ponad dekady poziomu 5 proc. Szok tym większy, że od 2014 do 2019 r. wahała się w granicach od 0 do ok. 2 proc. rocznie, nie demolując zbytnio siły nabywczej płac nawet tam, gdzie nie rosły one szybko.
Dynamiczne wyjście gospodarek z pandemicznych lockdownów sprawiło, że jak świat długi i szeroki odkładany od miesięcy popyt wystrzelił. Nie nadąża za nim podaż towarów, od czipów do aut, komputerów, RTV, AGD po stal, bez której nie powstanie ani karoseria samochodu, ani obudowa lodówki. Dzisiaj piszemy w „Rzeczpospolitej", że te problemy podażowe będą się jesienią jeszcze nasilać, skutkując dalszym skokiem cen. Swoje zapewne dołoży żywność, bo sektor rolny donosi, że gwałtowne zmiany pogody w Europie utrudniają zbiór plonów.
Na te wszystkie czynniki wzrostu cen nakłada się polityka pieniężna polskiego banku centralnego, który mimo 5-proc. inflacji stosuje niemal zerową główną stopę procentową. Przekłada się ona na znaczne realne straty dla oszczędzających w bankach, popychając ich do zakupów szybko drożejących nieruchomości bądź zwiększania innych zakupów. Banki notują przy tym zwyżki sprzedaży kredytów nie tylko mieszkaniowych, ale też gotówkowych i ratalnych.
To daje przestrzeń do podwyżek cen. I choć 5-proc. inflacja, i mnożące się prognozy jej dalszego wzrostu do 5,5 proc., zrobiła pewne wrażenie na członkach RPP (przynajmniej na ich części), nie jest pewne, czy Rada zrobi cokolwiek w tej sprawie przed listopadową projekcją inflacyjną. A nawet jeśli, to horyzont oddziaływania polityki pieniężnej jest długi – od pół roku do dziewięciu miesięcy. Okres powakacyjny może więc obfitować w rewindykacje płacowe w firmach, które trzymały dotąd fundusz płac w ryzach. Stara wiedźma na literę „i" nie da o sobie szybko zapomnieć.