Wyścig o pokłady uranu w Namibii nabiera tempa. Do gry postanowiły włączyć się także Chiny. Guangdong Nuclear Power Group, druga w kraju największa firma zajmująca się konstrukcją reaktorów nuklearnych zaproponowała 290 pensów za walor Kalahari Minerals – wydobywczej spółki z siedzibą w Londynie. Proponowana cena przekracza o 11 proc aktualną wartość akcji Kalahari na giełdzie w Londynie.
Kalahari posiada 43 proc. udziałów w Australijskiej grupie wydobywczej Extract Resources, która z kolei jest właścicielem odkrytego niedawno w Namibii złoża Husab - piątego na świecie pod względem zasobności pokładu uranu.
- Jeśli transakcja dojdzie do skutku, da ona Chińczykom dostęp do jednego z największych na świecie złóż uranu. To zapewni paliwo dla ich rozrastającej się sieci elektrowni jądrowych – ocenia Simon Tonkin, analityk Patersons Securities Ltd.
Jednak Chińczycy mogą mieć spore problemy z doprowadzeniem akwizycji do końca. Najpierw muszą przekonać do siebie zarząd Extract Resource, choć nieoficjalnie wiadomo, że ten jest ofertą bardzo zainteresowany. Drugą przeszkodą może okazać się brytyjskie Rio Tinto, trzeci największy na świecie koncern wydobywczy na świecie. Rio posiada 11,4 proc udziałów w Kalahari i 14 proc. w Extract Resources. Ponadto Brytyjczycy są właścicielami olbrzymiego złoża uranu o nazwie Rossing, które leży zaledwie 7 km od pokładu Husab. Podobno brytyjskie Rio Tinto i australijski Extract Resources prowadzą już zaawansowane rozmowy w sprawie zacieśnienia współpracy na złożach uranowych w Namibii. Dodatkowo Extract informował w zeszłym miesiącu o rozmowach z Kalahari, aby uprościć dość skomplikowaną strukturę własnościową obu spółek. Prawdopodobnie obie firmy rozważają fuzję.
Wydaje się więc, że namibijski, smakowity tort uranowy został już pokrojony i podzielony, a oferta Chin wygląda jak próba dopchania się do suto zastawionego stołu. Olbrzymi zastrzyk chińskiego kapitału może jednak okazać się, dużą pokusą dla wydobywczych potentatów i dać wielkie możliwości rozwojowe tamtejszym kopalniom.