A może Donald Trump chce odciągnąć Rosję od Chin? Prof. Tomasz Płudowski: Na pewno próbował

Trudno sobie wyobrazić, aby Władimir Putin postawił na Stany Zjednoczone, dlatego że sojusz chińsko-rosyjski jest w dużej mierze oparty na wspólnych interesach i wspólnym wrogu - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr hab. Tomasz Płudowski, amerykanista, prodziekan i profesor Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie.

Publikacja: 19.02.2025 15:29

Rosyjskie dzienniki piszące o rozmowie Trumpa z Putinem

Rosyjskie dzienniki piszące o rozmowie Trumpa z Putinem

Foto: REUTERS/Maxim Shemetov/Illustration

arb

Czy różnica w podejściu Donalda Trumpa i Stanów Zjednoczonych oraz Europy do rozmów z Rosją nie wynika z tego, że USA nie postrzegają Rosji jako głównego zagrożenia?

Na pewno dla USA Rosja nie jest głównym zagrożeniem, właściwie to podejście widać już od czasów co najmniej prezydentury Baracka Obamy, który zainicjował reset w stosunkach z Rosją. Takie przekonanie było dość powszechne w Stanach Zjednoczonych, że głównym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych są Chiny, a nie Rosja. I wydaje się, że to podejście się utrzymuje. Wprawdzie jest zgoda co do tego, że reset Obamy był błędem, ale nadal Amerykanie najczęściej uważają, że zimna wojna się skończyła i że głównym zagrożeniem w stali globalnej dla USA są Chiny, a nie Rosja.

Czytaj więcej

Donald Trump mówi językiem Kremla. Zdumiewające słowa o wojnie w Ukrainie

USA inicjują właśnie dialog z Rosją - i widać już jakich ustępstw oczekują od Ukrainy, czego domagają się od Europy, natomiast nie widać, jakie są ich żądania wobec Rosji. Czy nie jest to gest pod adresem Moskwy, mający być sygnałem, że Stany Zjednoczone chcą się z nią jakoś porozumieć, mając w tyle głowy Chiny?

Rzeczywiście ta polityka triangulacji Henry'ego Kissingera (dzielenia Rosji/ZSRR i Chin – red.) jest na tyle znana, że inni prezydenci również jej próbują. Na pewno Trump próbował jej w czasie pierwszej kadencji, gdy został wybrany. Natomiast to są już inne czasy, inne są relacje między wszystkimi partnerami. Wtedy (w latach 70-tych XX wieku – red.) był znacznie większy konflikt między Chinami a ZSRR, ideologiczny, oba kraje były komunistyczne i walczyły o dominację na świecie i o formę komunizmu, która powinna zwyciężyć. Teraz Chiny i Rosja są znacznie bliżej siebie...

...do tego zbliżenia doszło w dużej mierze w związku z agresją Rosji przeciw Ukrainie

Rzeczywiście od 2014 roku sankcje państw zachodnich w stosunku do Rosji spowodowały, że Rosja zwróciła się w kierunku innych partnerów – państw arabskich czy Chin. Wydaje się, że trudno jest powtórzyć triangulację z lat 70-tych, to nie jest ten czas. To co robi Trump stwarza wiele zagrożeń, także dla Stanów Zjednoczonych i porządku międzynarodowego. Trump narusza amerykańskie sojusze, istniejące od wielu lat – i USA mogą stracić dotychczasowych sojuszników.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Donald Trump nie rozbija NATO. Więcej, ma po stokroć rację

Zamierzenia Trumpa były dosyć ambitne. Chciał prowadzić agresywną politykę w stosunku do Chin, ale ostatecznie to się niespecjalnie sprawdza w pierwszych tygodniach jego drugiej kadencji, to po prostu nie działa. Natomiast to co robi, np. w stosunku do Grenlandii, czyli polityka imperialistyczna, po pierwsze osłabia miękką siłę USA, która istniała od wielu lat; po drugie legitymizuje podobną politykę, np. Chin w stosunku do Tajwanu. USA zamiast oferować jakiś inny wzór polityki międzynarodowej, oparty na prawach człowieka i idei samostanowienia państw, tak naprawdę upodabniają się do Chin. Nie widać specjalnie sukcesów tej polityki. Wygląda to trochę tak, że Trump w dłuższej perspektywie pozbywa się sojuszników, jeśli tak będzie traktował Europę, próbował uwodzić Putina. W sojuszu rosyjsko-chińskim też jest współzawodnictwo, są różnice. Słabo zaludniona Syberia, a obok bardzo gęsto zaludnione Chiny, nierówności gospodarcze między obydwoma krajami. Rosja jest oczywiście bardzo słabszym partnerem. Jak na razie wydaje się, że Trump tak naprawdę kopie pod sobą dołek.

To Putin rozgrywa Trumpa tak naprawdę, a nie Trump Putina

Dr hab. Tomasz Płudowski, amerykanista, prodziekan i profesor Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie

Trump zaczął wręcz powielać rosyjską narrację. Właśnie stwierdził, że Ukraina już dawno mogła porozumieć się z Rosją, co odebrano jako sugestię, iż to Kijów jest odpowiedzialny za wybuch wojny.

To wygląda trochę jak polityka rozumienia Rosji, usprawiedliwiania Rosji. Jest na Zachodzie taka tradycja, czego wyrazem jest np. słynny artykuł Johna Mearsheimera, z którego wynika, że tak naprawdę to właściwie Zachód sam sprowokował tę wojnę, dlatego że zbytnio się zbliżał do Rosji. Te idee nie są jednak w mainstreamie. I trudno sobie wyobrazić, aby Putin postawił na Stany Zjednoczone, dlatego że sojusz chińsko-rosyjski jest w dużej mierze oparty na wspólnych interesach i wspólnym wrogu. Oba kraje mają tendencje autorytarne i są nastawione niechętnie do zachodnich idei praw człowieka, demokracji, samostanowienia. Widzą to jako ideologię, która im zagraża, idee, które są niebezpieczne dla nich.

Czytaj więcej

Zełenski odpowiada Trumpowi. Twierdzi, że prezydent USA powtarza rosyjską dezinformację

A może Stanom Zjednoczonym zależy tylko na poluzowaniu tego związku. Wznowienie relacji handlowych między USA a Rosją sprawiłoby, że kraj Władimira Putina nie musiałby aż w tak dużym stopniu polegać na Chinach.

Na pewno widać kontynuację polityki transakcyjnej ze strony Trumpa. Ona ma nadzieję, że to zadziała. Natomiast to co widać, to jest to, że wycofanie się USA ze świata powoduje, tak jak wiele osób, łącznie ze mną przypuszczało, że to miejsce będzie wypełniane przez inne kraje. I nawet jeśli Chiny mówią, że nie podoba im się polityka amerykańska, że ona jest skierowana przeciwko Chinom, że one cierpią w wyniku tej polityki amerykańskiej, to tak naprawdę w skrytości prawdopodobne jest, że się cieszą z tej polityki. Bo ona stwarza im różnego rodzaju okazje. Skutkiem tego rodzaju polityki może być poprawa sytuacji międzynarodowej Chin, a nie USA. Trump za cel postawił sobie uczynienie Ameryki wielką, głównie w aspekcie wewnętrznym, ale mu się to zapewne nie uda zarówno w aspekcie zewnętrznym, jak i wewnętrznym. Dlatego, że ta wojna handlowa doprowadzi do podniesienia cen, podniesienia ceł w stosunku do USA. Natomiast międzynarodowo sukcesów specjalnych nie widać. Widać natomiast jakieś obudzenie Europy, choć nie wiadomo czy doprowadzi to do długoterminowych skutków i powstania giganta, który byłby aktywny na arenie międzynarodowej. Polityka zagraniczna USA wydaje się wręcz groźna – widzimy porównania z okresem sprzed wieku w Europie, mamy zagrożenie ze strony Rosji, a to co robi Trump przypomina nam porozumiewanie się ponad głowami Ukraińców.

Dlaczego Trump chce tak szybko osiągnąć porozumienie pokojowe ws. Ukrainy?

Wierzę Trumpowi, że on chciałby zakończyć tę wojnę, dlatego że ten konflikt palący się jest problematyczny, z różnych powodów, choć nie wiem czy kwestia życia ludzi w innych krajach jest dla niego priorytetem. Chciałby ten rozdział zamknąć. Ale dzieje się to w ten sposób, że idzie na ustępstwa wobec Putina. To Putin rozgrywa Trumpa tak naprawdę, a nie Trump Putina. Najprawdopodobniej chciałby pójść na ustępstwa w stosunku do Rosji po to, żeby przyciągnąć Rosję bliżej do siebie. Ta polityka była zresztą prowadzona wcześniej w stosunku do Rosji, przez lata, jeśli nie dekady. I jest to powrót do sytuacji, która istniała wcześniej – naiwnego podejścia, że idąc na ustępstwa w stosunku do Rosji my ją jakoś przeciągniemy na swoją stronę, obłaskawimy np. w relacjach z Chinami. Myślę, że to jest mało realistyczne.

Czy różnica w podejściu Donalda Trumpa i Stanów Zjednoczonych oraz Europy do rozmów z Rosją nie wynika z tego, że USA nie postrzegają Rosji jako głównego zagrożenia?

Na pewno dla USA Rosja nie jest głównym zagrożeniem, właściwie to podejście widać już od czasów co najmniej prezydentury Baracka Obamy, który zainicjował reset w stosunkach z Rosją. Takie przekonanie było dość powszechne w Stanach Zjednoczonych, że głównym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych są Chiny, a nie Rosja. I wydaje się, że to podejście się utrzymuje. Wprawdzie jest zgoda co do tego, że reset Obamy był błędem, ale nadal Amerykanie najczęściej uważają, że zimna wojna się skończyła i że głównym zagrożeniem w stali globalnej dla USA są Chiny, a nie Rosja.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Izrael oskarża Hamas o naruszenie zasad zawieszenia broni. „Nie wiemy, czyje to ciało”
Dyplomacja
Nowe informacje o spotkaniu Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. USA stawiają warunek
Dyplomacja
Ile warte są złoża metali ziem rzadkich na Ukrainie? 26 bln dolarów to „czysta fantazja”
Dyplomacja
Nieoficjalnie: Radosław Sikorski leci do USA. Na ratunek Ukrainie
Dyplomacja
Donald Trump: Nie jesteśmy daleko od III wojny światowej