G20 pęka. Na szczycie w Delhi nie będzie Xi Jinpinga i Władimira Putina

Chiński przywódca nie jest w stanie narzucić światu swojej wizji konfliktu w Ukrainie i po raz pierwszy nie weźmie udziału w zjeździe największych gospodarek globu. A Władimir Putin boi się aresztowania.

Publikacja: 05.09.2023 03:00

G20 pęka. Na szczycie w Delhi nie będzie Xi Jinpinga i Władimira Putina

Foto: EPA/SERGEY KARPUHIN / SPUTNIK / KREMLIN POOL

Narendra Modi, premier Indii i gospodarz rozpoczynającego się 9 września dwudniowego spotkania w New Delhi, stawał w ostatnich tygodniach na głowie, aby udało się uzgodnić wspólny komunikat po szczycie. Ale niemal na pewno na próżno. Poszło o fragment potępiający „agresję Rosji na Ukrainę”. To zdanie co prawda jedynie skopiowano z deklaracji poprzedniego szczytu G20 na wyspie Bali w 2022 r., jednak od tego czasu Chiny usztywniły swoje stanowisko w sprawie wojny, jaką prowadzi Moskwa.

Pekin blokował jednak porozumienie też w wielu innych punktach – od ochrony środowiska po system ochrony zdrowia czy regulacje finansowe. Wreszcie, chińskie władze opublikowały mapę, na której zaznaczyły jako własne tereny graniczne, do których roszczą sobie pretensje Indie. To spowodowało ostre napięcie między Pekinem i New Delhi. Od paru dni zaczęły też krążyć pogłoski, że Xi Jinping, który od objęcia władzy w 2012 r. zawsze przyjeżdżał na szczyty G20, tym razem wyśle tu tylko premiera Li Qianga.

Relacje między USA i Chinami są coraz bardziej napięte

Ponieważ w stolicy Indii pojawi się Joe Biden, w ten sposób znika możliwość spotkania przywódców dwóch najważniejszych mocarstw świata. Nie widzieli się oni od listopada zeszłego roku. A relacje między Waszyngtonem i Pekinem są coraz bardziej napięte, w szczególności po nałożeniu przez Biały Dom zakazu inwestowania przez amerykański kapitał w Chinach w sztuczną inteligencję, technologie kwantowe oraz pólprzewodniki najnowszej generacji. – Szkoda, że nie przyjedzie. Może zobaczymy się jesienią – powiedział Joe Biden.

Czytaj więcej

Szczyt G20: Biden liczył na spotkanie z Xi. Rozczarowanie prezydenta USA

Chińska wolta to z jednej strony sygnał, że Xi, jeśli w ogóle chce doprowadzić do odprężenia z Ameryką, to na własnych warunkach. Z drugiej strony jest to wyraz narastającej wrogości wobec Indii, które angażują się w coraz bliższą współpracę z Waszyngtonem. Ale jest i szersza perspektywa: Chińczycy mają wrażenie, że coraz słabiej kontrolują G20, forum, które powstało w trakcie kryzysu finansowego jako próba zrównoważenia znaczenia zachodnich demokracji i ich G7. Od tego czasu jednak szereg państw – w tym Japonia, Korea Południowa czy Niemcy – zaczął usztywniać swoje podejście do Chin w odpowiedzi na coraz bardziej agresywną politykę Pekinu.

Amerykanie chcą pójść za ciosem i wykorzystać nieobecność Xi Jinpinga. Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta, zapowiedział, że w New Delhi jego kraj zaprezentuje alternatywny do Inicjatywy Pasa i Szlaku międzynarodowy program rozwoju inwestycji. Chińczycy zawarli już umowy o współpracę z przeszło 80 krajami świata i obiecali im pożyczki o wartości blisko 1 biliona dolarów. To jednak zdaniem ekspertów pułapka kredytowa mająca zwiększyć wpływy polityczne Chin.

Władimir Putin obawia się, że zostanie zatrzymany

Jednak Indie, jeśli miałyby ostatecznie przejść na stronę Stanów, to za wysoką cenę. Modi domaga się, aby na szczycie podjęto problem przebudowy międzynarodowego systemu finansowego. Chce, aby pełnoprawnym członkiem G20 stała się Unia Afrykańska zrzeszająca znaczną część najbiedniejszych państw świata.

Czytaj więcej

Gospodarka Chin to już tykająca bomba. 40 proc. inwestycji nie ma sensu

Najważniejszym powodem pęknięcia, a być może wręcz rozpadu G20, jest jednak wojna w Ukrainie. Nie tylko w New Delhi nie zjawi się Władimir Putin, który obawia się, że zostanie zatrzymany, ponieważ jest ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Chiny nie chcą upadku swojego autorytarnego sojusznika i muszą w coraz większym stopniu narzucać swoje podejście w tej sprawie innym krajom świata.

Nieobecność Xi w New Delhi pozostaje w kontraście z jego udziałem w szczycie państw BRICS 30 sierpnia w Johannesburgu. Postanowiono wówczas, że liczba członków tej organizacji wzrośnie z 5 do 11. Chińczycy najwyraźniej doszli do wniosku, że w tym gronie mają więcej państw im przyjaznych, jak Brazylia czy RPA.

Mimo wszystko należą do niej i takie, które jak Indie nie zamierzają iść za chińskim przywództwem. Grupa BRICS, która snuła ambitne plany, w szczególności gdy idzie o ograniczenie roli dolara w międzynarodowym handlu, pozostaje jednak jak na razie forum wymiany myśli, a nie konkretnego działania.

Inaczej może się okazać z Szanghajską Organizacją Współpracy, istniejącą od 2001 r. strukturą, do której poza Chinami i Rosją należą m.in. państwa Azji Środkowej czy sprzyjający Pekinowi Pakistan. Tu to Indie mogą poczuć się izolowane i zrezygnować z udziału we współpracy.

Ale jest i front wewnętrzny. Część ekspertów uważa, że to pogarszająca się sytuacja gospodarcza Chin skłoniła Xi Jinpinga do pozostania w kraju.

Narendra Modi, premier Indii i gospodarz rozpoczynającego się 9 września dwudniowego spotkania w New Delhi, stawał w ostatnich tygodniach na głowie, aby udało się uzgodnić wspólny komunikat po szczycie. Ale niemal na pewno na próżno. Poszło o fragment potępiający „agresję Rosji na Ukrainę”. To zdanie co prawda jedynie skopiowano z deklaracji poprzedniego szczytu G20 na wyspie Bali w 2022 r., jednak od tego czasu Chiny usztywniły swoje stanowisko w sprawie wojny, jaką prowadzi Moskwa.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Kolanko: Nie tylko dyplomatyczna rozgrywka Hołowni w Turcji
Dyplomacja
Szymon Hołownia po rozmowie z Recepem Tayyipem Erdoganem. Rozpoczęła się wizyta marszałka Sejmu w Turcji
Dyplomacja
Zmarł konsul Rafał Kocot. Był przyjacielem "Rzeczpospolitej"
Dyplomacja
Prezydent Finlandii chce wyrzucić Rosję z Rady Bezpieczeństwa ONZ
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Dyplomacja
Papież Franciszek zabrał głos w sprawie wyborów prezydenckich w USA