– W obecnych warunkach Chiny i Rosja są głównymi gwarantami utrzymania pokoju i bezpieczeństwa na świecie – powiedział rosyjskim dziennikarzom chiński ambasador w Moskwie Zhang Hanhui.
Oświadczenie wywołało euforię rosyjskich propagandystów i części polityków, coraz dotkliwiej odczuwających izolację Moskwy z powodu agresji na Ukrainę. Ale eksperci sądzą, że stosunek Pekinu do rosyjskiej wojny jest znacznie bardziej zdystansowany, niż wynikałoby to z wypowiedzi ambasadora.
Skomplikowana dyplomatyczna gra Państwa Środka wywołała konsternację nawet w Waszyngtonie, który zdaje się gubić w domysłach co do intencji chińskiej strony.
Czytaj więcej
Od sobotniego popołudnia rana kijowianie musieli siedzieć w domu. Tuż przed wydłużoną godziną policyjną część miasta tkwiła w ciszy i napięciu, część się na chwilę ożywiła.
– Nie sądzę, by Władimir Putin zdecydował się na to wszystko bez pewności, że Chiny go wesprą. Wyraźnie widać, że oni (Rosja) szykowali się do tego ataku przez kilka miesięcy. A Putin pojechał do Pekinu (na otwarcie olimpiady – red.) i choć nie wiemy, o czym rozmawiał z Xi Jinpingiem, ale jasne, że musiał dostać obietnice wsparcia – uważa Angela Stent, amerykańska profesor politologii z Uniwersytetu Georgetown.