Pozew dotyczył trzech wypowiedzi Kai Godek dla telewizji. W maju 2018 r., komentując na antenie Polsat News wyniki irlandzkiego referendum ws. liberalizacji prawa aborcyjnego, tłumaczyła: „Irlandia nie może być określana jako kraj katolicki, jeżeli tam premierem jest zadeklarowany gej, który obnosi się ze swoją dziwną orientacją (...) swoje zboczenie, publicznie, ludziom”. Pytana, czy jeśli ktoś jest osobą homoseksualną, to jest „zboczeńcem”, odparła: „To jest zboczony, tak”.
Z kolei w 2019 r. Godek stwierdziła, że „homoseksualizm bardzo często idzie w parze z pedofilią" i dlatego „homolobby jest zainteresowane seksualizacją dzieci". Powiedziała też, że „geje chcą adoptować dzieci, bo chcą je molestować i gwałcić, takie są fakty".
Długa historia sądowej batalii działaczy LGBT+ przeciwko Kai Godek
Tymi wypowiedziami poczuło się obrażonych 16 działaczy środowiska LGBT+. W pierwszej instancji ich pozew oddalił w całości Sąd Okręgowy w Warszawie. Uznał, że
osoby LGBT+ to grupa nieskończona i choć Kaja Godek przekroczyła granice wolności wypowiedzi, a jej słowa należy ocenić zdecydowanie negatywnie, to prawo cywilne ich nie chroni. Sąd powołał się przy tym na utrwaloną linię orzeczniczą, zgodnie z którą dobra osobiste mogą zostać naruszone, gdy nienawistna wypowiedź skierowana jest pod adresem konkretnych osób albo ściśle określonej grupy. Sąd poradził też skarżącym, aby szukali sprawiedliwości "w innych systemach prawnych”.
Inaczej legitymację powodów ocenił Sąd Apelacyjny w Warszawie. - Pani pozwana kieruje wypowiedzi w stosunku do określonej grupy. Nie można powiedzieć, że ta grupa nie jest zdefiniowana. Owszem, nie wiemy, ile ta grupa liczy osób, ale jest to określony zbiór. Nie może być tak, że jak ktoś obraża 3 czy 5 osób, to może odpowiadać, a jak większą liczbę osób, to nie - mówiła sędzia Małgorzata Kuracka w ustnym uzasadnieniu.
Jak wskazał sąd, że każdy z 16 powodów ma w tej sprawie legitymację czynną, a konsekwencją tego stwierdzenia jest wniosek, że sąd I instancji nie rozpoznał istoty sprawy, gdyż nie zbadał naruszenia dóbr osobistych tych konkretnych powodów, ani jego ewentualnej bezprawności, a jedynie kwestię wstępną. W tej sytuacji powinien rozpoznać ją jeszcze raz.