Pololi odradza się rynek opcji walutowych

Przedsiębiorcom powoli mija strach przed opcjami, przez które zbankrutowało w ciągu ostatnich dwóch lat kilkadziesiąt firm

Publikacja: 21.10.2010 03:29

– Rynek sukcesywnie się odradza – mówi Maciej Czerwiński, koordynator sprzedaży instrumentów pochodnych w BRE Banku. – Firmy zainteresowane są transakcjami zabezpieczającymi przed ryzykiem kursowym. Częściej korzystają z prostych rozwiązań, także ze strategii opartych na opcjach, ale bez pozycji spekulacyjnej.

Opcje źle się kojarzą, bo „pożarły” m.in. Krosno, Próchnika, Tonsil. Te firmy zbankrutowały albo zostały przejęte przez konkurentów z powodu strat na opcjach. Wiele firm przed kryzysem wykorzystywało opcje do spekulacji, a nie do zabezpieczania faktycznych transakcji. Na banki posypały się oskarżenia, że zbyt aktywnie namawiały na te bardzo ryzykowne produkty. – Opcje wracają powoli i w ograniczonym zakresie – podkreśla Wojciech Kaczorowski, rzecznik Banku Millennium.

Od sierpnia Millennium przywrócił do oferty departamentu skarbu opcje walutowe. Ryzyko klienta jest ograniczone do kosztu premii opcyjnej, którą zapłacił bankowi. W zamian klient nabywa prawo do wykonania opcji w momencie, gdy sytuacja na rynku walutowym będzie dla niego niekorzystna.

– Duże firmy, które mają doświadczonych szefów finansowych, jak PKO Orlen, KGHM, nie zrezygnowały z opcji i nadal je kupują – mówi Jarosław Dąbrowski z Dąbrowski Finance. Jego zdaniem firmy, szczególnie eksportowe, powinny korzystać z opcji, ale robić to umiejętnie i zabezpieczać faktyczne transakcje.

– Cały czas zabezpieczamy się transakcjami typu forward – tłumaczy Krzysztof Półgrabia, prezes Pamapolu. – Robimy to bardzo rozsądnie. O zabezpieczeniach na wysokie kwoty decyduje zarząd spółki.

Ci, którzy na opcjach się mocno sparzyli, być może jeszcze przez długi czas do nich nie wrócą. – Nie mamy ofert opcji, a nawet gdyby były, nie bylibyśmy zainteresowani – mówi „Rz” Jerzy Podsiadło, prezes Węglokoksu. Eksporter czarnego złota stracił w kryzysie na opcjach kilkadziesiąt milionów złotych.

– Rynek sukcesywnie się odradza – mówi Maciej Czerwiński, koordynator sprzedaży instrumentów pochodnych w BRE Banku. – Firmy zainteresowane są transakcjami zabezpieczającymi przed ryzykiem kursowym. Częściej korzystają z prostych rozwiązań, także ze strategii opartych na opcjach, ale bez pozycji spekulacyjnej.

Opcje źle się kojarzą, bo „pożarły” m.in. Krosno, Próchnika, Tonsil. Te firmy zbankrutowały albo zostały przejęte przez konkurentów z powodu strat na opcjach. Wiele firm przed kryzysem wykorzystywało opcje do spekulacji, a nie do zabezpieczania faktycznych transakcji. Na banki posypały się oskarżenia, że zbyt aktywnie namawiały na te bardzo ryzykowne produkty. – Opcje wracają powoli i w ograniczonym zakresie – podkreśla Wojciech Kaczorowski, rzecznik Banku Millennium.

Biznes
Gigant doradztwa coraz bliżej ugody wartej 600 mln dol. Miał przyczynić się do epidemii opioidów
KONFLIKTY ZBROJNE
Amerykańskie rakiety dalekiego zasięgu nie przyniosą przełomu
Biznes
Foxconn chce inwestować w Polsce. Tajwańska firma szuka okazji
Biznes
Amerykanie reagują na uszkodzenia podmorskich kabli internetowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Polska AI podbiła Dolinę Krzemową