Złoto regularnie zwyżkuje od połowy 2018 r. Wówczas dołek wypadł w okolicach 1200 dolarów za uncję. Rok 2019 złoto zakończyło na poziomie 1517 dolarów. Począwszy od stycznia zwyżka zbliża się do 17 proc. Tym samym złoto znalazło się na poziomach widzianych ostatnio w latach 2011–2012, gdzie zarazem ukształtowały się historyczne szczyty. W ubiegłym tygodniu notowania przebiły opór w okolicach 1740 dolarów i kierowały się na północ przez kilka kolejnych dni. W środę wzbiły się na nowe tegoroczne rekordy, jednak po południu cena wróciła w okolice 1765 dolarów, co oznaczało spadek o 0,9 proc.
Analitycy liczą jednak na dalsze zwyżki, przynajmniej w najbliższym czasie. – Luzowanie polityki monetarnej i niskie rentowności obligacji skarbowych przekładają się na zwyżki cen surowców szlachetnych. Złoto jest coraz bliższe przebicia historycznych maksimów, co byłoby sygnałem do kontynuacji trendu wzrostowego – zauważa Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego BM BNP Paribas Bank Polska.
Podobne zdanie ma Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią. – Nie ma oznak, by trend na złocie tracił na sile lub przechodził w ostatnią falę „panicznego" kupna. To nadal jest wchodzenie po ścianie strachu, typowe dla silnych i trwałych trendów wzrostowych – przekonuje Wardyn.
Z kolei według Andrzeja Kiedrowicza, analityka rynków finansowych, silny wzrost liczby przypadków koronawirusa w USA i innych krajach rzucił cień na nadzieje na szybsze ożywienie gospodarcze na świecie i to sprzyja lokowaniu kapitału w bezpiecznych aktywach, takie jak złoto. – Wsparcie dla wyższych cen złota dają również niepokoje społeczne w Stanach Zjednoczonych, tarcia w globalnym handlu, a także kontynuacja ogromnych bodźców monetarnych światowych banków centralnych – komentuje Kiedrowicz.
Tegoroczne zwyżki złota sprawiły, że najsilniejszą grupą wśród krajowych funduszy inwestycyjnych są właśnie strategie zależne od rynku złota.