Sebastian Mikosz, p.o. prezesa Poczty Polskiej (PP) szybko wdał się w konflikt z licznymi związkami zawodowymi w spółce. Miał plan, by wyciągnąć znajdującą się w katastrofalnej sytuacji finansowej firmę z problemów, m.in. zaciągając kredyty pod zastaw nieruchomości i redukując zatrudnienie.
Pierwszy krok już zrealizował, ale pożyczka pod działki zlokalizowane w Warszawie na ul. Towarowej i ul. Worcella dała firmie oddech jedynie na chwilę (państwowa spółka nie ujawnia kwot, ale z naszych informacji wynika, że chodzi o kredyt w wysokości ok. 300 mln zł). Pieniądze te miały dać możliwość wypłaty pracownikom wynagrodzeń za luty. Teraz przyszedł czas na kolejny krok – redukcje zatrudnienia.