Rozdawane przez rząd komputery w ramach programu „Laptop dla ucznia” budzą coraz więcej kontrowersji. O potencjalnych zagrożeniach związanych z używaniem tego sprzętu przez małoletnich mówią „Rzeczpospolitej” specjaliści od cyberbezpieczeństwa. Komputery pozbawione są bowiem zapór przed wirusami, jak też chroniących przed ściąganiem nielegalnego oprogramowania. Zdaniem specjalistów bez odpowiednich rozwiązań i przygotowania młodzieży do pracy z komputerem urządzenia te mogą sprawić masę problemów.
Zabrakło idei
Eksperci IT, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, iż od początku rządowy program obarczony był licznymi wadami. Poza dostarczeniem sprzętu nie zadbano bowiem o systemowe rozwiązania, które pomogłyby wykorzystać podarowane laptopy. Przedstawiciel jednej z wiodących firm w branży PC anonimowo przyznał nam, że uczeń, który otrzyma komputer, zostawiony jest samemu sobie, bo brakuje programu edukacyjnego. – To pomogłoby w praktycznym wykorzystaniu tych urządzeń w szkole. Zabrakło jednak jakiejkolwiek idei, która by przyświecała tej akcji – tłumaczy nasz rozmówca. I zastanawia się, do czego mają służyć te komputery i jakie oprogramowanie należy na nich instalować.
Ale tego nie wie samo Ministerstwo Cyfryzacji (MC). Laptopy trafiają w ręce czwartoklasistów „gołe” – poza systemem operacyjnym nie ma przydatnych w edukacji narzędzi. – Dostarczany sprzęt jest fabrycznie zapakowany i posiada fabrycznie zainstalowany system operacyjny – informuje nas biuro prasowe MC. I odsyła do specyfikacji warunków zamówienia.