Jeden z nich miał miejsce w czwartek - grupa Killnet przeprowadziła cyberatak na należące do Grupy Azoty zakłady Police. Choć na razie państwowa spółka chemiczna nie ujawnia szczegółów związanych z uderzeniem, to wiadomo, że przestępcom nie udało się dokonać dużego spustoszenia, na które liczyli. W internecie Killnet zamieścił wpis, w którym przyznał, że liczy, iż atak doprowadzi do eksplozji w chemicznych instalacjach w Policach.
Czytaj więcej
Czesi głosują na prezydenta, ale odbywa się to w cieniu ataków na strony internetowe kandydatów i instytucje publiczne. Eksperci ostrzegają, że to może być test przed zmasowanym cyfrowym uderzeniem na Polskę.
Chcą wzbudzić niepokój
Na razie Grupa Azoty odparła cios, choć prawdopodobnie przestępcom udało się zhakować dane pracowników tego drugiego co do wielkości producenta nawozów w Unii Europejskiej, a także zatrzymać wewnętrzną sieć korporacyjną dla pracowników grupy.
Co istotne, nie był to pierwszy ani ostatni cios wymierzonym przez prorosyjskich hakerów w nasz kraj. Z najnowszych danych izraelskiej firmy CheckPoint wynika, że tygodniowo dochodzi u nas do 3670 ataków. Kampania ta trwa od miesięcy i się nasila. Na celowniku są: infrastruktura krytyczna, kluczowe przedsiębiorstwa (energetyczne, logistyczne, przesyłowe) oraz najsłabsze ogniwo – szpitale.
Killnet to grupa, która wypowiedziała cyberwojnę Ukrainie i kilku krajom ją wspierającym, w tym Polsce. Jej czwartkowy atak to – zdaniem Wojciecha Głażewskiego, dyrektora firmy Check Point Software, wyraźny sygnał wzmożonych i planowanych ataków na polskie podmioty strategiczne.