Ministerstwo Skarbu Państwa nie odrzuciło wniosku Polskiego Klubu Wyścigów Konnych (PKWK) i spółki hazardowej Totolotek, które chcą organizować wyścigi konne na Służewcu. Ale też go nie zaakceptowało. I nie wiadomo, kiedy to zrobi.
– Czekamy na opinię resortu rolnictwa, czy umowa między PKWK i Totolotkiem zagwarantuje prowadzenie wyścigów na Służewcu. Wyszła też do nas z inicjatywą spółka Stado Ogierów w Łącku, która jest zainteresowana organizacją gonitw. Chcemy dać jej szansę, żeby uzgodniła z PKWK i Totolotkiem, kto zorganizuje wyścigi – powiedział „Rz” wiceminister skarbu Krzysztof Łaszkiewicz.
Stado Ogierów w Łącku organizowało gonitwy przez dwa ostatnie lata. Za każdym razem zgoda była wydawana w ostatniej chwili i tylko na jeden sezon. Totolotek domaga się zgody na dziesięć lat. Musi ją wydać minister skarbu, gdyż do organizacji wyścigów konieczna jest dzierżawa hipodromu, który jest własnością państwa.
– Angażowanie się na krócej niż dziesięć lat nie ma dla nas sensu. W wyścigi trzeba sporo zainwestować – wyjaśnia Tomach Chalimoniuk, prezes Totolotka. Zorganizowanie sezonu to koszt ok. 8 mln zł. Zarobić można na zakładach bukmacherskich. Jednak żeby Polacy chcieli obstawiać wyniki gonitw, najpierw trzeba imprezę wypromować i przywrócić jej prestiż.Wczoraj Chalimoniuk spotkał się z zarządem Stada Ogierów w Łącku i PKWK. – Propozycja Łącka nas nie zainteresowała. Nie będziemy zmieniać wniosku. Czekamy na decyzję MSP. Choć i tak nie ma już szans na to, by gonitwy ruszyły w kwietniu – dodaje Chalimoniuk.
Problemy Służewca zaczęły się trzy lata temu, wraz z bankructwem państwowej spółki Służewiec Tory Wyścigów Konnych. Niechęć do wpuszczenia tam prywatnego inwestora wynika zaś z obaw, że może on zechcieć przejąć kontrolę nad atrakcyjnym terenem w centrum Warszawy. To wszystko odbija się na hodowcach koni. Gdy zwierzęta się nie ścigają, tracą wartość.