Jest on przekonany, że do setki ceny dojdą już w końcu tego roku. Wsparciem dla nich będzie decyzja kartelu OPEC, aby mimo nadchodzącej zimy na półkuli pozostawić limity wydobycia bez zmian. Ali Al-Naimi, saudyjski minister ropy, powiedział wówczas, że najbardziej odpowiednia cena ropy będzie taka, która zmieści się widełkach 70 – 90 dol. Analitycy zareagowali zaskoczeniem, bo tuż przed konferencją OPEC zapewniał, że idealna cena to 70 – 80 dol. Ropa wtedy podrożała o 2 dol.
Libijska wypowiedź natychmiast została zauważona przez rynek. Ropa podrożała w Londynie o dolara, do 85,44 dol. – Utrzymywanie ceny ropy w granicach 80 – 90 dol. za baryłkę jest sztuczne, bo dolar słabnie wobec innych walut, a wszystkie surowce drożeją. I cenom ropy należy się jakieś wyrównanie. Teraz ceny wyraźnie idą w górę i sądzę, że zmierzają do 100 dolarów – argumentował Ghanem.
[wyimek]100 dolarów za baryłkę to – zdaniem Libii – właściwa cena tego surowca[/wyimek]
Zdaniem analityków rzeczywiście ropa będzie drożała. Michael Guido, dyrektor działu funduszy wysokiego ryzyka w Macquarie Bank, uważa, że wsparcie dla ropy wzrosło teraz z 70 do 80 dolarów i nie ma co liczyć, że szybko zobaczymy cenę poniżej tej granicy. Winduje ją również oczekiwanie, że Fed uzna, iż trzeba wpompować więcej pieniędzy w gospodarkę, czyli zapotrzebowanie na energię będzie większe.
Jakby tego było mało, oczekuje się również, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy bank centralny USA skupi obligacje rządowe warte 500 mln dol., aby w ten sposób doprowadzić do dalszego obniżenia kursu dolara. Wczoraj amerykańska waluta znów potaniała, co było kolejnym wsparciem dla cen ropy i pozostałych surowców.