Prezes Hutmenu Jan Ziaja przyznaje, że do Polskiej Miedzi wysłał pismo informujące o definitywnym zakończeniu negocjacji. – KGHM przedstawił propozycję współpracy, która z naszego punktu widzenia nie jest satysfakcjonująca, nie dawała gwarancji rentowności przedsięwzięcia i odbiegała od tego, o czym rozmawialiśmy przez trzy lata – mówi Ziaja.
Propozycja lubińskiego giganta to wniesienie do projektu działki w Legnicy objętej obszarem specjalnej strefy ekonomicznej. Tam Hutmen miałby przenieść swój wrocławski zakład, uwalniając w ten sposób 20-ha grunt w centrum miasta. Jednak sens przedsięwzięcia polegał na tym, iż KGHM miał również wydzielić i wnieść do wspólnej spółki produkcję wlewków miedzianych (zajmuje się tym Huta Legnica), by razem z zakładem przetwórczym Hutmenu stworzyć pełen ciąg technologiczny. Hutmen liczył też zapewne na zaangażowanie finansowe Polskiej Miedzi.
– Jeśli już mamy sami budować zakład, możemy to zrobić na którejś z działek należących do grupy – mówi Ziaja. Alternatywą jest sprzedaż marki Hutmen z 50-proc. udziałem w krajowym rynku rur instalacyjnych. – Na konkrety odnośnie do scenariusza działań jest za wcześnie. Tak czy inaczej działalność produkcyjna we Wrocławiu będzie kontynuowana, dopóki nie uzyskamy zmiany studium zagospodarowania działki – podsumowuje prezes Ziaja. Hutmenowi zależy na zwolnieniu nieruchomości i realizacji tam projektu deweloperskiego. Na razie studium nie przewiduje możliwości budowy mieszkań. Trwają rozmowy z władzami miasta.
Jeśli grupa zdecyduje się na sprzedaż marki, na GPW będzie notowana praktycznie pusta spółka. Niewykluczone więc, że Hutmen zostanie ściągnięty z parkietu. Główny udziałowiec Impexmetal musiałby ogłosić wezwanie na 35 proc. akcji. Przy średnim kursie z sześciu miesięcy (4,2 zł) operacja kosztowałaby prawie 38 mln zł.
Miesiąc temu analitycy Noble Bank w rekomendacji wycenili nieruchomości należące do grupy Hutmenu – 20,3 ha we Wrocławiu i 65 ha w Szopienicach – na odpowiednio 122 mln i 91 mln zł.