Unia będzie wymagać surowszego sprawdzania ładunków trafiających samolotami do 28 krajów bloku. Dodatkowych inspekcji nie wymaga od niewielu krajów spoza regionu, m.in. od USA i Japonii, których procedury budzą zaufanie.
Unijne instancje odpowiedzialne za bezpieczeństwo transportu powietrznego debatowały od miesięcy nad przyznaniem Rosji podobnego preferencyjnego statusu, wyglądało już na początku roku na to, że Rosja trafi na "zieloną listę" krajów zaufanych. Propozycja spotkała się z małym oporem, bo Rosja przeszła inspekcje bezpieczeństwa zgodne ze światowymi normami ustalonymi przez ICAO. Unijne urzędy odroczyły jednak decyzję w maju po zaanektowaniu Krymu przez Rosję, a Unia wprowadziła sankcje.
Teraz wygląda na to, że Europejczycy obrali odwrotny kierunek i żądają dodatkowych inspekcji frachtu lotniczego na terenie Rosji. Rosja sprzeciwiła się temu i zagroziła retorsjami. W grę wchodzi wymiana handlowa za ponad 12 mld euro - według danych Eurostatu. - Nie chodzi o zastopowanie handlu, ale o zwiększenie bezpieczeństwa - stwierdził urzędnik Unii związany z rozmowami.
Ambasador Rosji przy Unii, Władimir Czyżow stwierdził, że jego kraj spełnił już wymogi ICAO bezpieczeństwa frachtu lotniczego i nie wymaga dodatkowych weryfikacji. - Uznano, że rosyjskie lotniska spełniają najsurowsze wymogi w dziedzinie bezpieczeństwa transportu lotniczego. Rosja i Unia kontynuują konsultacje dla wypracowania najskuteczniejszych i najbardziej praktycznych decyzji, odpowiadających obu stronom - powiedział.
Przepisy ICAO pozwalają krajom wprowadzać surowsze normy od światowych, jak to robią Stany wobec podróżnych. Rosja zapowiedziała w marcu ICAO, że zostanie zmuszona do kontrposunięć i wprowadzi dodatkowe kontrole ładunków z Unii.