Prezes Sanofi płaci głową

Trwający od miesięcy konflikt w kierownictwie największej francuskiej grupy farmaceutycznej skończył się wyrzuceniem prezesa. Pretekstem był krach na giełdzie

Publikacja: 29.10.2014 16:57

Prezes Sanofi płaci głową

Foto: Bloomberg

Takiego końca można było spodziewać się, bo stosunki szefa rady dyrektorów Serge Weinberga z Chrisem Viehbacherem pogarszały się z upływem czasu. Decyzja o zdymisjonowaniu prezesa i objęciu jego obowiązków przez Weinberga do czasu znalezienia następcy zapadła po kilku dramatycznych dniach, kiedy Viehbacher miał ogłosić bilans kwartału nie będąc w stanie zapewnić inwestorów o poparciu rady dla niego. Zapowiedź zastoju w sprzedaży leków na cukrzycę wywołała spadek akcji o ponad 10 proc. pozbawiając spółkę kilku miliardów euro wartości.

Viehbacher wyjaśnił teraz, że Weinberg nie chciał sprecyzować, jak widzi jego przyszłość w firmie, co potwierdziło tylko lodowate stosunki prezesa z resztą kierownictwa. Następnego dnia rada postanowiła jednogłośnie zwolnić Viehbachera ze stanowiska zajmowanego od 6 lat. Nie doszło do starcia o strategię, ale radzie nie podobał się styl zarządzania prezesa.

Jego przeprowadzka w czerwcu do Bostonu nie mogła poprawić stosunków, ale zmiana miejsca zamieszkania nie była przyczyną sporów, chodziło raczej o sposób komunikowania się z radą.

Jedna osoba związana z kierownictwem firmy stwierdziła, że Viehbacher jest autokratyczny, typem samotnika, trzymającym wszystko w tajemnicy, nie informuje dostatecznie rady o decyzjach, jakie podejmuje. Jego dawny kolega uważa z kolei, że mówi to co myśli, ostrym anglosaskim stylem zarządzania zyskał sympatię inwestorów, ale w kontaktach z członkami kierownictwa mógł wydawać się uparty i trudny.

Viehbacher, posiadacz 2 paszportów, niemieckiego i kanadyjskiego, uważany za filar francuskiego establishmentu biznesowego przeobraził tę bardzo francuską firmę nadając jej bardziej międzynarodowy charakter, głównie dzięki zakupowi w 2011 r. za 20 mld dolarów amerykańskiej firmy biotechnologicznej Genzyme.

Nienawidzili go związkowcy, nadając mu przydomek "uśmiechniętego zabójcy", bo redukował zatrudnienie we Francji i sprzeciwiał się inwestowaniu w kraju słynącym ze sztywnych przepisów prawa pracy i wolał to robić w Ameryce Płn. czy Azji.

W ostatnich miesiącach miał też na pieńku z kilkoma członkami rady, a jego pozycja osłabła, gdy Sanofi uprzedziła, że nie osiągnie wzrostu ze sprzedaży leków na cukrzycę.

Sam Viehbacher nie rozumie nagłej zmiany stanowiska w kierownictwie, które w maju zaleciło przedłużenie jego kadencji. - Kierowałem firmą przez 6 lat. Większość członków rady było przez ten czas, rada popierała każdą moja ważniejszą decyzję - powiedział agencji Reutera.

Biznes
Ostatni bal na Titanicu? Chudy rosyjski Nowy Rok
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Największe zamówienie w historii polskiej zbrojeniówki. Do HSW trafi 17 mld zł
Biznes
Polskie firmy wchodzą na rynek USA. Czy wprowadzenie ceł im zaszkodzi?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Biznes
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku