- Węgiersko-rosyjska umowa o rozbudowie elektrowni jądrowej trafiła pod lupę Brukseli. Sprawdzają ją jednocześnie dwie instytucje unijne: komisja ds. energii atomowej i agencja antymonopolowa - dowiedział się The Financial Times.

Komisja Europejska nie jest przeciwna porozumieniu jako jako takim, ale nie podoba się jej, że zawiera tajne klauzule a także, że Rosja dostanie kontrakt bez przetargu. W końcu 2014 r Rosja i Węgry podpisały dokumenty w sprawie budowy piątego i szóstego bloku w elektrowni Paks. Dostawcą technologii (reaktor WWER-1200) i wykonawcą będzie Rosatom. Jest to kontynuacja porozumienia ze stycznia 2014 r. w sprawie współpracy energetycznej. 17 lutego w czasie wizyty Władimira Putina na Węgrzech podpisano jeszcze umowę o przygotowaniu węgierskiego personelu do obsługi urządzeń jądrowych.

Aby umowy mogły zostać zrealizowane, potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej. A ta hamuje jej udzielenie, szczególnie jeżeli chodzi o dostawy paliwa jądrowego - z przyczyn finansowych i technicznych. Przeciwnicy umowy podnoszą, że Budapeszt już otrzymuje z Rosji 80 proc. potrzebnej ropy i 60 proc. gazu, więc jeszcze zwiększy swoją zależność od jednego dostawcy. A to jest niezgodne z unijną polityką energetyczną. Węgierskie władze uważają działania KE za próbę mieszania się w sprawy wewnętrznej polityki energetycznej kraju, a tworzenie jednego unijnego rynku energii zagraża suwerenności członków wspólnoty.