Andrzej Rzońca

Zuzanna Nowak

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej, członek rad nadzorczych i doradczych.

Dr hab. Andrzej Rzońca, prof. SGH – kierownik Katedry. Członek Rady Naukowej Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE). Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich (w przeszłości jego przewodniczący). Strateg ekonomiczny z doświadczeniem z sektora prywatnego (zarówno sektora przedsiębiorstw, jak i sektora finansowego, w tym funduszy hedgingowych), sektora publicznego (bank centralny, ministerstwo finansów), międzynarodowych instytucji finansowych (Bank Światowy, Europejski Bank Centralny) i organizacji pozarządowych (Forum Obywatelskiego Rozwoju, CASE.) Członek rad nadzorczych i doradczych. Były członek Rady Polityki Pieniężnej z okresu kryzysu zadłużeniowego w strefie euro i pierwszej wojny w Ukrainie. Wieloletni doradca Leszka Balcerowicza. Wielokrotnie nagradzany za innowacyjne badania. Laureat Nagrody im. Leopolda Kronenberga Fundacji Citibanku oraz Nagrody im. Fryderyka Skarbka Polskiej Akademii Nauk (dwóch najbardziej prestiżowych polskich nagród w ekonomii). Zainteresowania badawcze: teoria wzrostu, ekonomia monetarna, finanse publiczne, transformacja gospodarcza.

Ukrócić 800 plus obcokrajowcom? "Powinno dotyczyć też Polaków"

Teza : Wypłaty z programu 800 plus dla obcokrajowców w Polsce należy ograniczyć wyłącznie do osób pracujących

Wypłaty z programu 800 plus dla obcokrajowców w Polsce należy ograniczyć wyłącznie do osób pracujących

Ograniczenie powinno dotyczyć nie tylko obcokrajowców, ale także polskich obywateli. Czuję zażenowanie, że ta kwestia jest wykorzystywana w kampanii wyborczej, żeby dogodzić niskim instynktom ksenofobicznie nastawionej części wyborców. Obcokrajowcy, w szczególności Ukraińcy (których kraj dzielnie walczy za to, żebyśmy mogli cieszyć się pokojem), powinni być traktowani w dokładnie taki sam sposób, jak polscy obywatele.

Wyjść na fiskalną prostą, podgonić Zachód i wchodzić do strefy euro

Teza Po spełnieniu kryteriów konwergencji Polska powinna rozpocząć prace nad przystąpieniem do strefy euro:

Członkostwo w strefie euro przyniosłoby Polsce poważne korzyści polityczne. Po pierwsze, wyeliminowałoby groźbę, że jakiś przyszły rząd wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej. Nasz kraj na trwałe zakotwiczyłby na Zachodzie. Po drugie, zwiększyłoby nasze bezpieczeństwo zewnętrzne. Wzmocniłoby bowiem i wspólnotę wartości, i wspólnotę interesów, które łączą nas z sojusznikami z Zachodu i wpływają na siłę ich sojuszniczych zobowiązań.
Decyzję o przystąpieniu do strefy euro powinno ułatwić to, że nasz kraj już jest z nią głęboko ekonomicznie zintegrowany. Niektóre powiązania (np. handel zagraniczny) między Polską a strefą euro są nawet silniejsze niż wśród samych członków strefy euro. Potencjalne ekonomiczne korzyści dla Polski z przyjęcia euro wynikałyby przede wszystkim z pogłębienia tej integracji.
Natomiast spadek stóp procentowych, uważany w ramach większości istniejących analiz korzyści i kosztów przyjęcia euro za podstawową korzyść, w istocie stanowi źródło najbardziej znaczącego zagrożenia. Dopóki Polska będzie rosnąć szybciej niż przeciętnie kraje strefy euro, dopóty stopy procentowe ustalane przez Europejski Bank Centralny będą zbyt niskie dla polskiej gospodarki. Mogłyby one doprowadzić do boomu kredytowego i niebezpiecznej bańki na rynku nieruchomości, której narastanie ułatwiałby słabo rozwinięty rynek mieszkań na wynajem. Materializacja tego ryzyka mogłaby zatrzymać realną konwergencję polskiej gospodarki względem najzamożniejszych państw Zachodu. Do zatrzymania konwergencji mogłoby doprowadzić nie tylko załamanie kredytu lub kryzys finansowy, którym zwykle kończą się boomy kredytowe, ale także osłabienie konkurencyjności kosztowej krajowych przedsiębiorstw i ich zbyt powolna restrukturyzacja. Jakkolwiek trzeba zastrzec, że wbrew obawom niektórych ekonomistów członek strefy euro ma możliwości odzyskania konkurencyjności. Pozwala na to tzw. fiskalna dewaluacja, z której z sukcesem korzystały zwłaszcza kraje nadbałtyckie i Irlandia.
Teoretyczne rozwiązania mające na celu ograniczenie ryzyka nasilenia cyklu kredytowo-finansowego są łatwo dostępne. Wystarczy nie dopuścić do spadku ceny kredytów lub wzrostu ich wartości. Można do tego wykorzystać zarówno instrumenty fiskalne, jak i makroostrożnościowe. Jednak w praktyce wprowadzenie tego rodzaju rozwiązań wcale nie jest łatwe, przede wszystkim ze względu na polityczne presje. Problem wykonalności da się jednak przezwyciężyć. Odpowiednią receptą mogłoby być przekazanie Narodowemu Bankowi Polskiemu szerokich uprawnień z zakresu polityki makrooostrożnościowej. NBP ma silnie umocowaną niezależność – zarówno w prawie krajowym, jak i europejskim. Powinny mu one zostać powierzone na tyle długo przed wejściem do strefy euro, żeby nauczył się sprawnie z nich korzystać. Dzięki temu z chwilą wejścia do strefy euro powinien potrafić korygować wpływ stóp procentowych EBC na polską gospodarkę wtedy, gdy oceni, że nie są one dla niej odpowiednie. Wprowadzenie euro rozwiąże przy tym problem „trudnego współżycia” polityki pieniężnej i makroostrożnościowej, nieuchronny w przypadku, w którym za oba rodzaje działań odpowiada pojedyncza instytucja – narodowy bank centralny. Uniemożliwić to rozwiązanie może jednak nadmierna harmonizacja polityki makroostrożnościowej na poziomie Unii Europejskiej.
Przed przystąpieniem do strefy euro Polska powinna nie tylko zbudować zabezpieczenia przed nasileniem cyklu kredytowo-finansowego. Oprócz ograniczenia ryzyka wstrząsów potrzebne jest także wzmocnienie odporności polskiej gospodarki na wstrząsy. Owo wzmocnienie wymaga, oprócz dyscypliny w finansach publicznych, podnoszenia elastyczności gospodarki, czyli jej zdolności do sprawnej realokacji pracy i kapitału do zastosowań przynoszących społeczeństwu największe korzyści. Mimo że polska gospodarka wydaje się bardziej elastyczna niż główne gospodarki strefy euro, pozostaje wciąż daleko w tyle za liderami wśród krajów OECD.
Żeby podnieść tę elastyczność, trzeba porzucić urzędniczo-polityczne ingerowanie w sektor przedsiębiorstw i wzmocnić konkurencję. Na niedostatek konkurencji w naszym kraju wskazują: silniejsze niż w większości krajów UE zróżnicowanie wydajności pracy i rentowności między przedsiębiorstwami oraz wyższe narzuty na koszty i ich mniejsza zmienność w cyklu koniunkturalnym oraz niższe wykorzystanie zdolności wytwórczych. Różnice te sygnalizują niesprawność mechanizmu oczyszczania gospodarki z różnego rodzaju nieefektywności, które byłyby eliminowane przy dostatecznie wysokim natężeniu konkurencji. Innym symptomem niewystarczającej elastyczności polskiej gospodarki jest wciąż zbyt długi czas poszukiwania pracy przez osoby bezrobotne i to pomimo niskiej stopy bezrobocia, jak również niewielki odsetek pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin.
Jak widać, dobre przygotowanie do wprowadzenia euro nie sprowadza się do wypełnienia nominalnych kryteriów konwergencji. Kluczowe znaczenie ma zbudowanie, przy wykorzystaniu instrumentów makroostorżnościowych (i ewentualnie fiskalnych), skutecznych zabezpieczeń przed zagrożeniami związanymi z brakiem autonomicznej polityki pieniężnej, zbudowanie przestrzeni fiskalnej zdolnej do amortyzowania ewentualnych wstrząsów oraz zapewnienie gospodarce wysokiej zdolności do szybkiego dostosowywania się do nich. Skądinąd o ile wypełnienie nominalnych kryteriów konwergencji byłoby trwałe, to i ono przyniosłoby Polsce korzyści. Skorzystalibyśmy na silniejszym umocowaniu w prawie niezależności banku centralnego, na zdrowych finansach publicznych, pieniądzu trwale utrzymującym wartość i – w konsekwencji – trwale niskiej premii za ryzyko kraju i ryzyko waluty, doliczanej do oprocentowania, żądanego przez wierzycieli.
Do uzyskania maksymalnych korzyści ze wspólnej waluty nie wystarczy dobre przygotowanie kraju na jej wprowadzenie. Dużo zależy także od zmian w samej strefie euro. W szczególności, musi ona zbudować skuteczne zabezpieczenia przed jego powtórzeniem. Wiele w sprawie tych zabezpieczeń już zrobiono. W szczególności wzmocniono krajowe ramy fiskalne, jakkolwiek po pandemii nasiliły się głosy wzywające do ich rozluźnienia. Niemniej wiele da się jeszcze zrobić.

Krótsza praca w zamian za późniejszą emeryturę? „To powinno być niezależne”

Teza : Reforma rynku pracy polegająca na skróceniu tygodnia pracy powinna oznaczać automatycznie wydłużenie ustawowego wieku emerytalnego

Reforma rynku pracy polegająca na skróceniu tygodnia pracy powinna oznaczać automatycznie wydłużenie ustawowego wieku emerytalnego

Skracanie tygodnia pracy w sytuacji, w której Polska wciąż ma do nadrobienia sporą lukę w dochodzie na mieszkańca w stosunku do krajów najzamożniejszych, pozbawiłoby nas szans na dołączenie do tej grupy. Zarazem Polska potrzebuje podniesienia wieku emerytalnego. Bez tego za dwie dekady osób w wieku poprodukcyjnym będzie więcej niż pracowników, chyba że Polska szeroko otworzy się na imigrację.

Czterodniowy tydzień pracy w Polsce za 15 lat? Kluczowy rozwój technologiczny

Teza : W perspektywie najbliższych 15 lat, do 2040 r., realne jest wprowadzenie w Polsce powszechnego, czterodniowego tygodnia pracy

W perspektywie najbliższych 15 lat, do 2040 r., realne jest wprowadzenie w Polsce powszechnego, czterodniowego tygodnia pracy

W ciągu 15 lat Polska nie nadrobi luki w dochodzie na mieszkańca, jaka dzieli ją od krajów najzamożniejszych. W ostatnich latach udział inwestycji w PKB w Polsce spadł głęboko poniżej średniej dla tych krajów; odstajemy również od nich pod względem aktywności zawodowej, zwłaszcza od krajów skandynawskich, a przez obniżenie wieku emerytalnego ta różnica będzie się pogłębiać. Jeśli dołożymy do tego obligatoryjnie krótszy tydzień pracy, to nigdy nie dołączymy do krajów najzamożniejszych.

UE na drodze do marginalizacji. Wyzwaniem spójność krajów Wspólnoty

Teza : Raport Maria Draghiego dotyczący konkurencyjności UE trafnie adresuje wyzwania stojące przed całą Wspólnotą

Raport Maria Draghiego dotyczący konkurencyjności UE trafnie adresuje wyzwania stojące przed całą Wspólnotą

Diagnoza jest trafna, ale już wszystkie rekomendowane działania niekoniecznie.

Teza : Rekomendacja z raportu Maria Draghiego, dotycząca emisji wspólnego długu (na wzór obligacji NextGenerationEU) w celu finansowania wspólnych projektów strategicznych UE, zostanie wdrożona

Rekomendacja z raportu Maria Draghiego, dotycząca emisji wspólnego długu (na wzór obligacji NextGenerationEU) w celu finansowania wspólnych projektów strategicznych UE, zostanie wdrożona

Mam nadzieję, że nie zostanie wdrożona, bo uwspólnotowienie długu sprzyja zmniejszeniu dyscypliny fiskalnej, co osłabiałoby długofalowy wzrost gospodarczy, zamiast go wspierać.

Skąd wziąć pieniądze na zbrojenia? Podatek obronny dzieli ekonomistów

Teza 1: Aby sfinansować wzrost wydatków obronnych Polski w najbliższych latach, należy wprowadzić podatek obronny?

Aby sfinansować wzrost wydatków obronnych Polski w najbliższych latach, należy wprowadzić podatek obronny?

Zasadniczym problem w Polsce są zbyt wysokie wydatki publiczne. Na skutek księgowego triku wynalezionego przed wyborami w 2019 r., pozwalającego rządzącym omijać stabilizującą regułę wydatkową, wzrosły one z 41 proc. PKB w 2018 roku do ponad 49 proc. PKB w br. Są one u nas nie tylko najwyższe w regionie, ale i wyższe niż w Danii, czy Szwecji. Jest więc gdzie szukać oszczędności.

Ekonomiści podzieleni w sprawie rządowych planów wzrostu zadłużenia

Teza : Zakładana przez rząd ścieżka przyrostu długu publicznego Polski jest zbyt stroma i wymaga redukcji (poprzez oszczędności lub wzrost dochodów, np. podatkowych)

Zakładana przez rząd ścieżka przyrostu długu publicznego Polski jest zbyt stroma i wymaga redukcji (poprzez oszczędności lub wzrost dochodów, np. podatkowych)

Dopuszczenie do wzrostu długu ponad limit 60 proc. PKB byłoby złamaniem ducha Konstytucji, a więc poważnym naruszeniem praworządności. To wystarcza, żeby oczekiwać od rządu zaprojektowania działań pozwalających na uniknięcie takiego naruszenia. Ale za zmniejszeniem długu przemawia również jego negatywny wpływ na długofalowy wzrost gospodarki.