To rzeczy skandaliczne, za które Paul Manafort już siedzi i nie wiadomo, jak to się skończy dla Trumpa.
Impeachmentem?
Byłem teraz na konferencji w Kijowie, na której było wielu amerykańskich polityków z najwyższej półki, od Condoleezzy Rice poczynając. Opinia jest taka: o ile jeszcze rok temu prawdopodobieństwo impeachmentu dla Trumpa wynosiło 5 proc., o tyle dzisiaj to prawdopodobieństwo wynosi 20 proc. To wciąż jest 20 proc., nie 50. Bardzo ważne będą wybory listopadowe, które jeśli pokażą odwrót w stronę partii demokratycznej, wtedy dla Trumpa zaczną się schody. Jeśli wybory zakończą się dla republikanów dobrym wynikiem, to Trump przetrwa i będzie się starał o kolejną kadencję.
Specprokurator Robert Mueller badający ingerencję Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie twierdzi, że miał pan należeć do współpracującej z Paulem Manafortem grupy wpływowych polityków, lobbującej na rzecz Ukrainy.
Na rzecz Ukrainy w UE i NATO lobbuję oficjalnie od zawsze, od uzyskania niepodległości w 1991 r., ale nie jako lobbysta i nie biorę za to żadnych pieniędzy. Nie jestem zarejestrowanym lobbystą, bo jestem politykiem, zabiegam o integralność i niepodległość Ukrainy oraz integrację tego kraju ze strukturami Zachodu.
Jakie są pańskie relacje z Manafortem?
Spotkałem się z Manafortem kilka razy w latach 2012–2013, kiedy byłem wysłannikiem PE, żeby Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową z UE i żeby wypuścili więźniów politycznych, z Julią Tymoszenko na czele. Manafort był wtedy oficjalnie doradcą prezydenta Janukowycza, który mówił, że chce umowy stowarzyszeniowej. Pozostało wypuszczenie więźniów politycznych, których poza Tymoszenko udało się wypuścić. O tym rozmawiałem z Manafortem. Nie współpracowałem z nim w żaden inny sposób, nie podpisywałem z nim żadnych umów, nie brałem od niego pieniędzy.
W okresie od 2012 do 2014 r. Paul Manafort miał potajemnie wypłacić członkom grupy ponad 2 mln euro. Panu też płacił?
O istnieniu tej grupy dowiedziałem się, kiedy wybuchł temat Manaforta kilka miesięcy temu. Uczestniczyłem w wielu konferencjach jako spiker, jak to robię od czasu zakończenia prezydentury, za co otrzymuje się wynagrodzenia. Nie wykluczam, że Manafort sponsorował jakieś konferencje, ale ja nic o tym nie wiem. Nie byłem członkiem żadnej grupy habsburskiej ani nie uczestniczyłem w lobbingu. Od zawsze wszystkie swoje podatki płacę w Polsce. Nie mam żadnych kont zagranicznych. Wszystko jest do zweryfikowania. Znając zainteresowania ministra Ziobry, gdyby coś na mnie było, już byśmy o tym wiedzieli. Śpię spokojnie.
Co oznacza coraz większy podział lewicy w Polsce?
Nic dobrego. Liczę, że Barbarze Nowackiej uda się w Koalicji Obywatelskiej wywalczyć lewicowe kwestie. Podział lewicy wzmacnia PiS.
Piotr Guział, wcześniej z SLD i LiD, dzisiaj wspiera Patryka Jakiego.
Długo szukał własnego miejsca, aż w końcu potknął się o własne nogi.
A Robert Biedroń?
Pokusa makronizmu jest w wielu krajach. Biedroń ma talent, energię, dobrą osobowość, ale to nie wystarczy. We Francji wszystkie partie były w kryzysie. W Polsce przynajmniej jedna partia nie jest w kryzysie, to PiS oczywiście. Pytanie też, czy Biedroń będzie miał odpowiednie wsparcie finansowe, żeby dotrzeć do wyborców. Może okazać się ciekawym eksperymentem. Jeśli organizacyjnie mu się uda, to może zostać prezydentem Polski w 2020 roku.
Prezydent Duda nie ma dzisiaj konkurencji.
Bronisław Komorowski też myślał, że nie ma konkurencji.