Zmiany w branży jeszcze potrwają

Zagospodarowanie śmieci w Polsce staje się coraz poważniejszym problemem. Reforma sprzed sześciu lat jest dalece niewystarczająca.

Publikacja: 02.12.2020 10:00

Zmiany w branży jeszcze potrwają

Foto: AdobeStock

Niemal 21 mld złotych – tyle w 2024 r. może wynieść wartość sektora odpadowego, zgodnie z szacunkami ekspertów Instytutu Jagiellońskiego zawartymi w tegorocznym raporcie „Odpady – palący problem czy cenny zasób? Analiza sektora i propozycja kierunków rozwoju w kontekście gospodarki o obiegu zamkniętym". Oznacza to gwałtowny skok wartości, bo w 2019 r. wartość rynku szacowano na 15,3 mld zł.

Lwią część tego wzrostu stanowią odpady komunalne, czyli produkowane przez przeciętnego konsumenta. W 2019 r. wartość rynku dzieliła się niemal po równo na odpady poprodukcyjne oraz odpady komunalne (odpowiednio 7,5 i 7,8 mld złotych). W 2024 r. ta proporcja zmieni się w następujący sposób: 8,4 mld zł przypadnie na odpady poprodukcyjne, a aż 12,5 mld zł na odpady komunalne.

Góra polskich śmieci

Polacy produkują śmieci na potęgę: w 2018 r. ogólna liczba śmieci „wyprodukowanych" przez nas dobiła 128,6 mln Mg. To dane Głównego Urzędu Statystycznego, Eurostat szacuje wielkość naszej góry odpadów znacznie wyżej. Na przykład w 2016 r. według GUS było to 140 mln Mg, a Eurostatu – 182 mln Mg (ton). Różnice można tłumaczyć na rozmaite sposoby, od metodologii po uwzględnianie szarej strefy (z której Polska słynie: to 30–40 proc. rynku). Ale też Polacy produkują nieproporcjonalnie dużo odpadów (jesteśmy szóstym pod względem ludności krajem UE, za to czwartym pod względem ilości odpadów).

Cały sektor znajduje się pod presją – przede wszystkim wymogów stawianych nam w tzw. dyrektywie śmieciowej UE. W 2018 r. Unia przyjęła znacznie bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące gospodarki odpadami. Już w 2025 r. poziom recyklingu dla odpadów komunalnych ma wzrosnąć do 55 proc., w 2030 r. – do 60 proc., w 2035 r. – do 65 proc. To wymusza przede wszystkim systematyczną redukcję ilości śmieci „zmieszanych".

Najprostszą metodą motywowania do zmian jest oczywiście podwyżka cen. Wbrew pozorom jednak, odpowiedzialni za prowadzenie tej polityki na lokalnym poziomie samorządowcy nie są wcale entuzjastami tych zmian: wiedzą, że za wysokie ceny przyjdzie zapłacić przy urnie.

– Z jednej strony samorządy obarcza się dużą odpowiedzialnością za cenę odpadów, a z drugiej strony nie pomaga się nam, żeby te ceny były niższe – przekonywał podczas jesiennego Forum Ekonomicznego w Karpaczu Robert Pawłowski, burmistrz Złotoryi. Samorządowcy chcieliby, żeby brzemię zmian nieśli też inni. – Nie może być tak, że jest 150 rodzajów butelek. Warto wprowadzić system kaucyjny, który nie musi ograniczać się tylko do butelek – dodawał.

Metodą zmian może być choćby wprowadzenie rozszerzonej odpowiedzialności producenta, czyli de facto zmuszenie biznesu, by swoje produkty opakowywał w sposób optymalny dla dalszego recyklingu. Oznacza to w pewnej perspektywie konieczność inwestycji w nowe rozwiązania i linie produkcyjne.

Jednak największy ciężar inwestycyjny spadnie na barki branży. – Priorytetem jest odzysk energii z odpadów w kogeneracji, tu jesteśmy bardzo zapóźnieni – mówi nam Michał Dąbrowski, przewodniczący Rady Polskiej Izby Gospodarki Odpadami. – Po drugie, obszarami wymagającymi troski są kompostowanie i biostabilizacja. Wreszcie, będziemy musieli przyjrzeć się tym instalacjom recyklingu, które są dedykowane tworzywom sztucznym: tu system jest najbardziej niestabilny – wylicza.

Inwestycje nie ominą jednak także samorządów: nawet jeżeli Polacy zaczęliby masowo i skrupulatnie segregować śmieci, infrastruktura systemowa nie jest dziś gotowa na takie wyzwanie. Zdaniem szefa Departamentu Funduszy Samorządowych PFR Marcina Borka czas inwestować w nowoczesne sortownie i spalarnie. – Samorządy, które zainwestowały w tego typu instalacje, mają odbiór odpadów na poziomie trzy–cztery razy tańszym od tych, które są dziś skazane na prawa wolnego rynku – przekonywał w Karpaczu Borek.

Problemy zostaną

Jednak, zaglądając do raportu Instytutu Jagiellońskiego, przekonamy się, że to dopiero wierzchołek góry lodowej. Zmiany powinny rozpocząć się już na poziomie istniejącego – i tworzonego – prawa. Przepisy pozostawiają wiele luk umożliwiających istnienie szarej strefy, popychają rynek w kierunku oligopolizacji, a na dodatek zdarza się, że hamują zmiany w pożądanym kierunku. Sektor odpadów jest tak zróżnicowany, że te same frakcje mogą być rozmaicie traktowane w rozmaitych regionach, nie mówiąc już o współpracy międzysektorowej, np. z energetyką.

– W czasie pandemii firmy wykazały się odpowiedzialnością, zwłaszcza w realiach izolacji i kwarantann. Ale pandemia pokazała też istotne deficyty w obszarze instalacji do zagospodarowania odpadów, co dotyczy szczególnie frakcji energetycznych z odpadów. Bez wprowadzania termicznego przekształcania nie sprostamy wymogom UE – kwituje Dąbrowski. – Pandemia minie, a problemy pozostaną. Oczekujemy zatem większej partycypacji przemysłu pod postacią rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Wiele jest do zrobienia – dodaje ekspert.

Niemal 21 mld złotych – tyle w 2024 r. może wynieść wartość sektora odpadowego, zgodnie z szacunkami ekspertów Instytutu Jagiellońskiego zawartymi w tegorocznym raporcie „Odpady – palący problem czy cenny zasób? Analiza sektora i propozycja kierunków rozwoju w kontekście gospodarki o obiegu zamkniętym". Oznacza to gwałtowny skok wartości, bo w 2019 r. wartość rynku szacowano na 15,3 mld zł.

Lwią część tego wzrostu stanowią odpady komunalne, czyli produkowane przez przeciętnego konsumenta. W 2019 r. wartość rynku dzieliła się niemal po równo na odpady poprodukcyjne oraz odpady komunalne (odpowiednio 7,5 i 7,8 mld złotych). W 2024 r. ta proporcja zmieni się w następujący sposób: 8,4 mld zł przypadnie na odpady poprodukcyjne, a aż 12,5 mld zł na odpady komunalne.

Pozostało 84% artykułu
Analizy Rzeczpospolitej
Na tle kondycji finansowej całego sektora TSL branża logistyczna wypada nieźle
Analizy Rzeczpospolitej
Perspektywy branży mają być lepsze, choć problemów nie ubywa
Analizy Rzeczpospolitej
Koszty na ostatniej mili będą obniżać pojazdy elektryczne
Analizy Rzeczpospolitej
Łańcuchy dostaw zbyt podatne na przerwanie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Analizy Rzeczpospolitej
Online czy gotówką – zapłacić trzeba. Grunt, aby w terminie