Niemal 21 mld złotych – tyle w 2024 r. może wynieść wartość sektora odpadowego, zgodnie z szacunkami ekspertów Instytutu Jagiellońskiego zawartymi w tegorocznym raporcie „Odpady – palący problem czy cenny zasób? Analiza sektora i propozycja kierunków rozwoju w kontekście gospodarki o obiegu zamkniętym". Oznacza to gwałtowny skok wartości, bo w 2019 r. wartość rynku szacowano na 15,3 mld zł.
Lwią część tego wzrostu stanowią odpady komunalne, czyli produkowane przez przeciętnego konsumenta. W 2019 r. wartość rynku dzieliła się niemal po równo na odpady poprodukcyjne oraz odpady komunalne (odpowiednio 7,5 i 7,8 mld złotych). W 2024 r. ta proporcja zmieni się w następujący sposób: 8,4 mld zł przypadnie na odpady poprodukcyjne, a aż 12,5 mld zł na odpady komunalne.
Góra polskich śmieci
Polacy produkują śmieci na potęgę: w 2018 r. ogólna liczba śmieci „wyprodukowanych" przez nas dobiła 128,6 mln Mg. To dane Głównego Urzędu Statystycznego, Eurostat szacuje wielkość naszej góry odpadów znacznie wyżej. Na przykład w 2016 r. według GUS było to 140 mln Mg, a Eurostatu – 182 mln Mg (ton). Różnice można tłumaczyć na rozmaite sposoby, od metodologii po uwzględnianie szarej strefy (z której Polska słynie: to 30–40 proc. rynku). Ale też Polacy produkują nieproporcjonalnie dużo odpadów (jesteśmy szóstym pod względem ludności krajem UE, za to czwartym pod względem ilości odpadów).
Cały sektor znajduje się pod presją – przede wszystkim wymogów stawianych nam w tzw. dyrektywie śmieciowej UE. W 2018 r. Unia przyjęła znacznie bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące gospodarki odpadami. Już w 2025 r. poziom recyklingu dla odpadów komunalnych ma wzrosnąć do 55 proc., w 2030 r. – do 60 proc., w 2035 r. – do 65 proc. To wymusza przede wszystkim systematyczną redukcję ilości śmieci „zmieszanych".