Mamy już rzecznika praw pacjenta, dziecka, a ostatnio powołano rzecznika przedsiębiorców – w randze sekretarza stanu. Już na horyzoncie majaczy kolejny, tym razem podatników.
Czytaj także: Na dublowaniu urzędów rzecznika podatnicy nie skorzystają
W zamyśle ma się ujmować za ofiarami fiskusa, interweniować tam, gdzie podatnikom dzieje się krzywda, a państwo jest nadto opresyjne. Problem w tym, że rzecznika praw podatnika powoływaliby minister finansów z premierem, czyli najważniejsze osoby administracji państwowej, z którymi podatnicy mogą naturalnie wchodzić w kolizje. Czy ów rzecznik zależny od ministra, ba, zawdzięczający mu stanowisko, będzie w stanie wystąpić, bez puszczania oka, przeciwko swojemu dobrodziejowi i służbom fiskalnym, na których czele ten stoi? Mam poważne wątpliwości.
Czytaj także:
Wątpię też, czy taka instytucja jest rzeczywiście potrzebna. O wizjach lepszego prawa podatkowego mówi przecież powołany niedawno rzecznik przedsiębiorców. Mamy wreszcie ukształtowaną od lat instytucję rzecznika praw obywatelskich, który nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o występowanie również w obronie podatników. A jeżeli jego aktywność na tym polu jest niewystarczająca, może warto zmotywować go do działania, zamiast tworzyć kolejne urzędy i stanowiska?