Jeżeli tak jest cały czas, to premier Morawiecki również powinien podać się do dymisji. Jeżeli w krajach skandynawskich pani wicepremier, płacąc służbową kartą za pieluszki, podała się do dymisji, to umówmy się, że pomylenie tych domen i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa jest poważnym argumentem do dymisji szefa rządu.
Czym się skończy nierespektowanie przez Polskę orzeczenia TSUE?
PiS buduje koncept nieliberalnej demokracji mocno zdystansowanej od Europy. To oznacza, że możemy znaleźć się na marginesie i poza Europą. Decyzje nie będą wykonywane i za tym będą kolejne konsekwencje.
Ale jest prymat konstytucji – jak mówią politycy PiS – nad zapisami unijnymi.
PiS czynił wszystko, by naszą konstytucję zmienić albo odrzucić, a na pewno jej nie stosować. Jak dziś słyszę, że premier Morawiecki jest gotów nałożyć koszulkę jak Wałęsa z napisem „Konstytucja”, to z jednej strony jako współautor konstytucji bardzo się cieszę, a z drugiej boli mnie ta hipokryzja. PiS jest gotów pójść na otwarty konflikt z UE, nie bacząc na podpisane traktaty. Jedynym elementem, który może mitygować PiS, są środki finansowe, a pieniądze, które obiecuje UE, są ogromne. Gdybym był premierem rządu, w stosunku do UE nie powtarzałbym linii Jarosława Kaczyńskiego, ale był bardziej koncyliacyjny.
Taki miał być Mateusz Morawiecki, zastępując Beatę Szydło.
Taki miał być, ale ponieważ marzy o tym, żeby być następcą Jarosława Kaczyńskiego, stara się być taki jak boss albo jeszcze twardszy. Stratedzy w PiS-ie kombinują tak, że połączone w czasie decyzje TK i TSUE powodują rodzaj chaosu prawnego, którego normalny wyborca nie rozumie. Nawet dla prawników to jest taka kazuistyka, z którą trudno sobie poradzić. Z polskiej strony grają to całkiem sprawnie i przeciwko długofalowym interesom naszego kraju. Grają to w imię umacniania swojej władzy i wygrania następnych wyborów.
Izba Dyscyplinarna będzie w dalszym ciągu orzekać i zawieszać sędziów. Co to oznacza?
To oznacza permanentny konflikt z TSUE i UE oraz pogłębienie się strefy mętnej wody w obrocie prawnym.
Politycy PiS zapewniają, że nikt nie chce wychodzić z UE.
PiS lubi UE o tyle, o ile jest ona dla nich użyteczna. Nawet ci, którzy bardzo nie lubią UE, jak pani sędzia Pawłowicz czy parę znanych nam osób z rządu, nie powiedzą głośno, że są za polexitem, dlatego że wiedzą, że ponad 70 proc. Polaków jest za UE. Wbrew temu nurtowi nie pójdą. Pieniądze bierzemy, to się ludziom podoba, o wyjściu nie mówimy, bo to się nie podobna, a jednocześnie ugrywać co można – to prymitywna strategia PiS. Polexitu nie ma formalnie, ale w rozumieniu marginalizacji Polski i coraz mniejszego wpływu na przyszłość Europy to fakt. Jesteśmy na drodze samomarginalizacji w UE.
Czy łamanie europejskich reguł może przełożyć się na to, że od strony unijnych środków Polski Ład finansowo będzie niewykonalny?
Jeżeli ta polityka pójdzie w tę stronę, to takie ryzyko jest – UE może zawiesić środki dla Polski.
Polski Ład powinien być wspierany przez Lewicę?
Polski Ład został przygotowany przez strategów PiS po to, by wygrać kolejne wybory. To czysto wyborczy program przygotowany przez specjalistów, którzy spojrzeli socjologicznie na mapę, co komu potrzeba i do kogo się zwracać, z jakimi hasłami i postulatami. Nie traktuję Polskiego Ładu jako kompleksowego, wieloletniego programu gospodarczego. Wszystkie wieloletnie programy gospodarcze powinny być dyskutowane z opozycją, zanim jeszcze wejdą do Sejmu. Muszą mieć tę gwarancję, że władza się zmienia, a programy zostają.
PiS może liczyć na wsparcie Lewicy?
W tym programie są rzeczy, za którymi ja bym zagłosował, np. podniesienie kwoty wolnej od podatku. Mnóstwo rzeczy budzi też moje wątpliwości, domagałbym się wyliczeń i prawdziwego stanu budżetu państwa. Jest wiele nowych obciążeń dla przedsiębiorców – tu miałbym zasadnicze wątpliwości. Opozycja powinna zachować się autonomicznie i przepytać rządzących, o co tu naprawdę chodzi i za niektórymi elementami zagłosować, a być przeciw innym.
Włodzimierz Czarzasty jest dobrym przewodniczącym, czy Nowa Lewica potrzebuje lepszego lidera?
Z parlamentarnego niebytu wyciągnął lewicę do parlamentu. Udało mu się porozumieć z naprawdę niełatwymi osobowościami jak Biedroń i Zandberg. Zrobił to i dostali 12 proc. głosów – tego nikt mu nie odbierze. Do kształtowania Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zabrał się z determinacją, ale w złym stylu. Potrzeba więcej dialogu, słuchania i przekonywania ludzi. A jeżeli ktoś się do tego lepiej nadaje, to niech to pokaże. Jeżeli Lewica się teraz rozpadnie, to będziemy mogli mówić tylko historycznie o lewicy w Polsce.
Opozycja nie stworzy jednej listy wyborczej przeciwko PiS?
Może stworzyć. Tego typu koalicje buduje się na bardzo krótkiej liście, to mogą być sprawy światopoglądowe, ale tylko w grubym zarysie, ekonomiczne, socjalne, międzynarodowe – wyobrażam sobie taki 5–6-punktowy program, który podpisze Lewica, PSL, PO i nawet Hołownia. Do tego potrzeba odpowiedniego stanu emocjonalnego wyborców. Gdyby Kaczyński zdecydował się na przyśpieszone wybory wiosną przyszłego roku, to taka lista mogłaby powstać. Może wtedy dojść do nadzwyczajnego stanu ducha wyborców, który sprawi, że mogliby na to pójść. Jeżeli wybory odbędą się w normalnym terminie, to jest naturalne, że partie pójdą ze swoim ideowym DNA. Wtedy cztery listy to byłby prawdopodobny scenariusz.
Hołownia będzie tracił przy Tusku, czy to chwilowy efekt?
Hołownia jest najbardziej zagrożony przez powrót Tuska, ponieważ pracują z tym samym elektoratem. Wiele zależy od tego, jaką odpowiedź znajdzie Hołownia i jak bardzo będzie aktywny w terenie oraz ile będzie mieć funduszy. Pamiętajmy, że PO przy wszystkich swoich kłopotach jest ciągle bardzo bogatą partią. Hołownia ma jeden argument – podczas walki między Kaczyńskim i Tuskiem będzie rosło zmęczenie wyborców tą walką. Obserwujemy to od 2005 roku, to jest 16 lat i jeśli mamy to oglądać jeszcze przez 10 lat, to nie wystarczy na to życia. Hołowni udało się stworzyć ruch i jest teraz znakiem nadziei.
A nie wydmuszką?
To się okaże później - teraz to jest znak nadziei. Budując tę nadzieję i mówiąc o tym, że już dość jednych i drugich, dysponując sensownymi ekspertami, może mu się udać.
Hołownia z Tuskiem są skazani na współpracę?
Nie. Sens istnienia Hołowni polega na różnicy między nim a Tuskiem i PO. On jako sojusznik przynosi parę procent głosów i kilkanaście osób na listach, ale de facto byłby to jego koniec.
Jaka będzie rola Jarosława Gowina?
Muszę docenić tę rolę. Gowin już raz ją odegrał przy wyborach kopertowych i jeżeli teraz odegra podobną przy tzw. lex TVN, to okaże się, że po prawej stronie Zjednoczonej Prawicy mamy istotne ugrupowanie, które jest hamulcem bezpieczeństwa. Hamulce bezpieczeństwa mają to do siebie, że stosuje się je jeden albo dwa razy, a potem już nie działają. Perspektywy dla niego wielkiej nie widzę, jego polityczne CV jest już tak bardzo ciężkie, że mało kto go weźmie na pokład, żeby nie utonąć. Zjednoczona Prawica będzie chciała go wypluć i mało kto będzie chciał go przyjąć ze względu na ten ciężar. Nie sądzę natomiast, żeby Porozumienie miało szansę startując samodzielnie.
PiS idzie po trzecie zwycięstwo?
PiS wygra kolejne wybory parlamentarne. Ale czy będzie miał większość pozwalającą rządzić? Wątpię.
Współpraca Karol Ikonowicz