Spokojnie. To nie zapowiedź apokalipsy po obecnej pandemii. To zapowiedź administracji amerykańskiej wycofania się z traktatu o otwartych przestworzach. Traktat pozwalał na dokonywanie przelotów samolotami z wyposażeniem foto nad ważnymi obiektami wojskowymi drugiej strony w celu rozpoznania zamiarów wojskowych. Ten traktat wraz z traktatem o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE) – ograniczającym i redukującym pięć rodzajów broni ciężkiej – oraz dokumentem wiedeńskim o inspekcjach na manewrach wojskowych stanowił postzimnowojenną architekturę kontroli zbrojeń i stworzenia katalogu środków budowy zaufania. Donald Trump zerwał już wcześniej nuklearne porozumienie z Iranem oraz traktat INF z 1987 roku o likwidacji rakiet średniego zasięgu (dotyczył sławnych pershingów i rakiet SS-20).
Liberalny świat zawył: szalony Trump niszczy kolejne podwaliny postzimnowojennego ładu wojskowego. Niestety, świat liberalny kolejny raz nie informuje, że to amerykańska reakcja na gwałcenie kolejnego traktatu przez Moskwę. To Rosja od lat nie pozwala na przeloty nad istotnymi terenami, jak okręg Kaliningradu czy pogranicze z Gruzją. Rosja nie chce pokazać tam rzeczywistych działań wojskowych. Co więcej, Amerykanie dowodzą, iż Rosja wykorzystuje traktat otwartych przestworzy do zbierania danych cywilnych i przemysłowych z terenu USA. Rosja już wcześniej pogwałcila traktat INF i zawiesiła traktat CFE. Amerykańska reakcja wydaje się zatem zasadna.
Amerykanie w ten sposób starają się zmusić Moskwę do przestrzegania traktatów. Zapewne starają się wzmocnić swoją pozycję w rokowaniach na temat strategicznej broni nuklearnej i nowego porozumienia w ramach START, które kończy się w przyszłym roku. Wielu analityków zakłada również, że Amerykanie chcieliby nowych porozumień rozbrojeniowych i o środkach budowy zaufania z udziałem Chin.
Jednak wielu analityków dowodzi, że ten traktat nie jest już użyteczny ze względów technologicznych. Wielu uważa, że obecne technologie rekonesansu satelitarnego dają lepsze efekty niż samoloty ze sprzętem foto.
Czy w tych rozważaniach i rozgrywce z Rosją jest miejsce dla Polski? Amerykańska ambasador w Polsce sugerowała, że nasz kraj mógłby przyjąć z Niemiec amerykańskie pociski i bomby nuklearne w ramach sojuszniczego programu nuclear sharing. Marzenia o polskiej bombie atomowej to temat na inną analizę.