„Obrażenia na ciele ofiary są portretem pamięciowym sprawcy" – ta maksyma kryminalistyczna ma być aktualna w sprawie zabójstwa studentki z Krakowa. Jak ustalili śledczy, zamordował ją Robert J., dawny znajomy. Wpadł w środę, po 19 latach od zbrodni. Odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
W tej arcytrudnej sprawie śledczy sięgnęli po najnowocześniejsze zdobycze techniki i wiedzę rodzimych i zagranicznych ekspertów.
To badania i opinie biegłych pogrążyły Roberta J. W tym szczególny ślad – obrażenia na ciele ofiary zadane ciosami konkretnej odmiany sztuki walki – wynika z informacji „Rzeczpospolitej".
Szczątki 23-letniej Katarzyny Z. – skórę tułowia i nogę – wyłowiono z Wisły w styczniu 1999 r., dwa miesiące po jej zaginięciu. Zabójca z precyzją chirurga obdarł ciało ze skóry.
To była zbrodnia bez precedensu zarówno w polskiej, jak i światowej kryminalistyce – wyjątkowa przez sposób i stopień okaleczenia ofiary. Trudności potęgował brak ciała – do dziś go nie znaleziono.