Korespondencja z Nowego Jorku
Pierwszy projekt budżetu Joe Bidena opiewa na 6 bilionów dolarów i obejmuje najbardziej ambitne propozycje, w tym inwestycje w infrastrukturę i rynek pracy opiewające na 2,3 biliona dolarów, 1,8 biliona ma iść na pomoc rodzinom, a 1,5 biliona na pracę federalnych agencji. W sumie do 2031 r. projekt zakłada wydatki w wysokości ponad 8 bilionów dolarów, ale też rekordowy deficyt ponad 1,3 biliona. Jak nigdy od czasów II wojny światowej, w ciągu dekady dług krajowy ma rosnąć do 117 proc. PKB w 2031 r., by potem zacząć spadać.
Nagrodą ma być stabilny rozwój gospodarki. – Ten projekt to sposób na stabilny, trwały wzrost gospodarczy oraz wspólny dobrobyt. Zapewni nam silną gospodarkę teraz i przez kolejne dekady – powiedziała Shalanda Young, pełniąca w Białym Domu obowiązki dyrektora ds. budżetu.
Bogaci biednym
Plan wydatków zakłada inwestycje w infrastrukturę mające na względzie ochronę środowiska, ale też zwiększenie pomocy socjalnej. Tu ma znaleźć się dofinansowanie edukacji, obniżenie kosztów opieki nad dziećmi oraz sfinansowanie zwolnienia chorobowego. – To budżet, który odzwierciedla to, że nasz dobrobyt opiera się na ludziach, którzy codziennie wstają do pracy, ciężko pracują, wychowują dzieci, płacą podatki i służą krajowi – powiedział Joe Biden.
W pewnym sensie to budżet na miarę Robin Hooda, bo część wydatków na infrastrukturę i programy socjalne prezydent proponuje sfinansować z podwyżek podatków korporacyjnych i dla najbogatszych.