Według tradycji przysięgę prezydencką Joe Bidena przyjął przewodniczący Sądu Najwyższego John Roberts. Kamala Harris, pierwsza kobieta o ciemnym kolorze skóry na stanowisku wiceprezydenta, została zaprzysiężona przez sędzię Sonię Sotomayor, pierwszą Latynoskę w Sądzie Najwyższym.
W przemówieniu Bidena wielokrotnie pojawiało się słowo „demokracja". – To jest dzień Ameryki, dzień demokracji, dzień historii i nadziei, odnowy i naprawy – powiedział nowy prezydent. – Dzisiaj świętujemy triumf nie kandydata, ale idei, jaką jest demokracja. Wola narodu została wysłuchana; wiemy, że demokracja jest cenna. Demokracja wzięła górę.
– Będę bronił demokracji, konstytucji, instytucji i Ameryki. Całą duszą jestem za tym – dodał.
Historyczne wyzwania
W swojej przemowie przed Kapitolem Biden wezwał też do wspólnego działania na rzecz budowania „nowego początku" w momencie, gdy kraj doświadcza „historycznych kryzysów i wyzwań". – Bez jedności nie ma pokoju, tylko gorycz i furia. Nie ma postępu, tylko wycieńczająca złość. Nie ma narodu, tylko stan chaosu. Jedność jest ścieżką, która poprowadzi nas naprzód. Słuchajmy siebie nawzajem, okazujmy sobie szacunek – apelował do narodu, obiecując, że będzie prezydentem tych, którzy go popierali, i tych, którzy go nie popierali. Tłumaczył, że jednością Ameryka może „pokonać śmiercionośnego wirusa", „zaprowadzić społeczną sprawiedliwość" oraz powrócić do pozycji lidera na świecie.
Joe Biden mówił o potrzebie jedności narodu, co po wydarzeniach z 6 stycznia może brzmieć egzotycznie, ale jest jego celem. Pokłada nadzieję w Bogu i narodzie.