Björn Höcke, przewodniczący Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Turyngii, ujawnił właśnie to, o co od dawna podejrzewano jego ugrupowanie. A mianowicie, że jest czymś więcej niż partią skrajnej prawicy, która swój ogromny sukces zawdzięcza krytyce polityki imigracyjnej Angeli Merkel. Wygląda na to, że ma w swych szeregach prominentnych działaczy, którym nieobca jest ideologia z czasów III Rzeszy.
W taki sposób wiele niemieckich mediów oceniło treść niedawnego przemówienia w Dreźnie Björna Höckego. Występując w sali pełnej rozentuzjazmowanych członków młodzieżówki AfD zaprezentował poglądy, znane do tej pory jedynie z wystąpień środowisk neonazistowskich.
– Nasze społeczeństwo zostało sparaliżowane idiotyczną polityką historyczną. Niemcy czują się jak brutalnie pokonany naród – grzmiał Höcke, proponując całkowicie nową politykę historyczną. Jak miałaby wyglądać, niech świadczy kolejne zdanie jego przemówienia: „Jesteśmy jedynym narodem świata, który w samym sercu swojej stolicy wybudował pomnik hańby". Chodzi oczywiście o pomnik Pomordowanych Żydów Europy niedaleko Bramy Brandenburskiej. Taki kształt pamięci powinien więc odejść w przeszłość, a wzorem dla nowych pokoleń miałyby być całe zastępy cenionych na świecie niemieckich filozofów, odkrywców, wynalazców czy muzyków.
Nie pozostawił suchej nitki na przemówieniu prezydenta Richarda von Weizsäckera, który w rocznicę zakończenia wojny 8 maja 1985 roku uznał klęskę III Rzeszy za moment wyzwolenia niemieckiego narodu. – To przeciwko narodowi – ocenił Höcke. „Zdrajca" skandowała sala przez długi czas. – Chce się nas pozbawić korzeni – mówił dalej Höcke, przekonując, że czas najwyższy, aby krok po kroku rozpocząć „odzyskiwanie" Niemiec. Może tego dokonać jedynie AfD.
– To, co zaprezentował Höcke, jest zwykłym faszyzmem. W tym samym kierunku podąża cała AfD – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Wolfgang Wippermann, historyk. Jego zdaniem nie ma powodów zakładać, że polityk AfD gloryfikuje Hitlera, lecz bez wątpienia dąży do wymazania z kolektywnej pamięci Niemców niechlubnej przeszłości. Nie jest to pierwsza próba tego rodzaju, lecz po raz pierwszy jej autorem jest przedstawiciel partii, która już w wrześniu tego roku wejdzie do Bundestagu. AfD powstała zaledwie cztery lata temu i jej przedstawiciele zasiadają już w parlamentach 11 niemieckich landów. W skali kraju może liczyć na 12–15 proc. głosów, co oznaczałoby, że jest trzecią siłą polityczną w Niemczech.