Salon lotniczy w Paryżu. Airbus może wygrać wszystko

Na rozpoczynającym się dzisiaj salonie lotniczym w Paryżu Airbus ma pokazać nowe modele samolotów. Dla odmiany Boeing zamiast przełomowych modeli ma przedstawić nowy wizerunek po katastrofach B737 MAX.

Aktualizacja: 17.06.2019 09:07 Publikacja: 17.06.2019 08:57

Salon lotniczy w Paryżu. Airbus może wygrać wszystko

Foto: Bloomberg

Reszta producentów raczej się nie liczy w sytuacji, kiedy najlepszy model Bombardiera został przejęty przez Airbusa i zmienił nazwę na A220, a cała cywilna część Embraera jest już w Boeingu i ma amerykańskiego prezesa.

Zgodnie z oczekiwaniami Airbus, już z nowym kierownictwem z energicznym Gauilleme Faury na czele, wykorzystuje swoją przewagę. Od kilku dni francusko-niemiecko-hiszpański konglomerat podgrzewał atmosferę przed premierą A321 neo LR, że może pojawi się w Paryżu, a może jednak się nie pojawi. Ma to być większa i o dłuższym zasięgu wersja już popularnego A321, którego Boeing chciał skopiować w MAXach, a ostatecznie przerobił B737. Wiadomo, z jakim skutkiem.

Airbus także i delikatnie sugeruje, że lada chwila posypią się zamówienia na najnowszy A330neo. Nowy Airbus będzie nazywał się A321LR, a jego zasięg ma wynieść 7,4 tys. km, czyli na przykład będzie w stanie bezpiecznie dolecieć z Moskwy do Pekinu, nie mówiąc o lotach. Christian Scherer, wiceprezes Airbusa ds. sprzedaży umiejętnie podsyca ciekawość. 

— No myślcie, myślcie, myślcie, może zobaczycie coś wkrótce, może to będzie więcej, niż się spodziewacie. A może jednak nie — mówił w sobotę, 15 czerwca.

Co na razie wiadomo, że będzie to maszyna, która poleci na dość długi dystans i dowiezie pasażerów stamtąd, dokąd wysyłanie dużego liniowca nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Bo jednak wszystko wskazuje, że powoli hubowy model lotnictwa z dużym centrum przesiadkowym do którego mają być dowożeni pasażerowie przestaje być popularny. Wiadomo także, że w jednej wersji nazywanej A321XLR maszyna z 210 pasażerami na pokładzie będzie w stanie przelecieć nawet 7,5 tys. km. W każdym razie nie ma już wątpliwości, że Airbus po raz kolejny wyprzedził Boeinga, który nadal zastanawia się nad tym, czy wprowadzić do produkcji następców 767 i 757. Wiadomo również, że Airbus planuje kolejne maszyny z tej samej serii, które byłyby w stanie wykonywać rejsy o długości nawet 9 tys. km. To pozwoliłoby np. Air France polecieć z Paryża (ale i z Warszawy) do każdego portu na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.

Boeing taką samą opcję oferował z MAXami, ale Christian Scherer zapewnia, że ich maszyna jest znacznie bardziej ekonomiczna. Zresztą to on będzie w tym roku królem salonowego marketingu. Bo raczej nie ma co liczyć, że obecny już w Paryżu prezes amerykańskiego koncernu, Dennis Muilenburg będzie chciał mówić o wielkich planach dla MAXów, które nadal nie wiadomo, kiedy wrócą do latania. Na razie Muilenburg gdzie może, tam zapewnia, że Boeing z kryzysu wyjdzie tylko silniejszy i stawia teraz na bezpieczeństwo, a jego obecność na paryskim salonie będzie nacechowana skromnością i wolą nauczenia się czegoś nowego. To nie oznacza jednak, że Amerykanie nie liczą na nowe zamówienia.

Transport
Gigantyczna strata niemieckich kolei. Bundestag zatwierdził miliardy euro na remonty
Transport
Będzie inspekcja na chińskim statku. Śledczy sprawdzą czy zerwane kable to sabotaż
Transport
Transport morski potrzebuje innowacji
Transport
PKP Intercity uruchamia więcej połączeń w święta. Przejazdy mają być też szybsze
Transport
Metrorower: milion wypożyczeń, rowery jeżdżą zimą
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10