Pośrednicy nieruchomości, właściciel sieci aptek i producent chłodni oraz instruktor narciarski – to oni stali za sprzedażą 100 tys. masek FFP2 oraz 20 tys. maseczek chirurgicznych za 5 mln zł Ministerstwu Zdrowia. Towar okazał się bezużyteczny dla medyków – wykazały to testy Centralnego Instytutu Ochrony Pracy. Sprawa znalazła finał w prokuraturze – doniesienie złożył resort zdrowia, twierdząc, że został oszukany.
We wtorek na portalu społecznościowym wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński ujawnił fragment zawiadomienia do prokuratury. Poza Łukaszem G., instruktorem narciarskim z Zakopanego, prywatnie znajomym braci Szumowskich, i jego żoną Katarzyną wymienia innych kontrahentów (z inicjałów), którzy sprzedali Ministerstwu Zdrowia bezwartościowy towar. To Szymon Ł. i Łukasz Z. oraz Przemysław W. Wiceminister Cieszyński powołuje się w zawiadomieniu na art. 304 & 2 kodeksu postępowania karnego, który zobowiązuje „Instytucje państwowe by powiadomiły prokuraturę o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa”.
Oddać nie chcieli
Z materiałów, które w ministerstwie pozyskali posłowie PO-KO, wynika, że powodem złożenia zawiadomienia do prokuratury była odmowa kontrahentów oddania pieniędzy za dostarczony towar – w poniedziałek odbyło się w Krakowie spotkanie z wiceministrem Cieszyńskim, które nie zakończyło się ugodą.
Poszliśmy tropem wymienionych w zawiadomieniu osób i łańcuszka sprzedaży towaru, który trafił w finale do ministerstwa.