– Zaczynamy szósty rok rozmawiania o tym, jak powstrzymać brutalne łamanie podstawowych zasad, które zapewniają bezpieczeństwo na europejskim kontynencie – podsumował dotychczasowe dyplomatyczne debaty o zakończeniu wojny w Donbasie ukraiński minister spraw zagranicznych Wadim Pristajko.
Po ponad roku przerwy w Paryżu spotka się normandzka czwórka, czyli przywódcy Ukrainy, Rosji, Francji i Niemiec, którzy od 2014 r. próbują zakończyć wojnę na wschodniej Ukrainie. – Byle wystarczyło mu siły ducha, by przeciwstawić się (…) takiemu wściekłemu nacjonalizmowi (ukraińskiemu – red.), który chce postawić na głowie stosunki z Rosją – powiedział o prezydencie Wołodymyrze Zełenskim rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew.
Przeczytaj też: Prezydent Kazachstanu: Zajęcie Krymu przez Rosję to nie aneksja
Jednak kremlowska nadzieja, że wybrany wiosną na prezydenta Ukrainy Zełenski pójdzie na wszelkie ustępstwa, jakich od niego chce Rosja, już zniknęła. Nawet obecnie, tuż przed pierwszym spotkaniem z Władimirem Putinem, ukraiński przywódca zapowiedział, że wznowienie działania ustawy o „specjalnym statusie Donbasu” zależy od wyniku paryskich rozmów.
– Mówimy o decentralizacji. Mowy nie ma o federalizacji – zapewnił przebywający w Londynie doradca Zełenskiego Andrij Jermak. Od połowy lat 90. Rosja próbuje narzucić Ukrainie ustrój federacyjny, czyli luźny związek dużych regionów przy słabej władzy centralnej. – Na Donbasie mogą dostać jakieś dodatkowe pełnomocnictwa, ale to nie oznacza, że to będzie federacja czy jakaś tam autonomia – powiedział Jermak o ustawie o specjalnym statusie Donbasu.