Macron i Merkel bez sukcesu
Zdaniem Trumpa porozumienie z Iranem jest ułomne, a czas jego obowiązywania do 2025 roku jest zbyt krótki, aby zlikwidować niebezpieczeństwo wejścia przez Iran w posiadanie broni nuklearnej. Poza tym w opinii Białego Domu porozumienie nie zapobiega konstrukcji irańskich rakiet balistycznych mogących zagrozić w przyszłości USA. Sygnatariuszami wynegocjowanego w 2015 roku, za czasów Baracka Obamy, porozumienia z Iranem są oprócz USA: Wielka Brytania, Francja, Niemcy oraz Chiny i Rosja. Negocjacje trwały lata i zakończyły się redukcją przez Teheran zasobów wzbogaconego uranu oraz ograniczeniem jego produkcji przez następne 15 lat. Iran zamknął też szereg jądrowych centrów badawczych, przy czym cały czas głosił, że cały program ma charakter wyłącznie cywilny. W zamian odmrożone zostały wielomiliardowe aktywa Iranu w USA oraz znoszone były sankcje handlowe w miarę realizacji porozumienia.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdyż porozumienie oddalało perspektywę pojawienia się na Bliskim Wschodzie islamskiego mocarstwa nuklearnego rządzonego częściowo przez fanatycznych ajatollahów.
Niezłomnym przeciwnikiem porozumienia pozostał Izrael, którego premier Beniamin Netanjahu ryzykował zerwanie specjalnych więzi z USA zwalczając wszelkimi sposobami plan administracji Obamy. – Lepsza konfrontacja z Iranem teraz niż później – mówił na niedzielnym posiedzeniu rządu w Jerozolimie. Za porozumieniem stoją nadal murem Berlin, Paryż i Londyn. Angela Merkel oraz Emmanuel Macron namawiali Donalda Trumpa w czasie niedawnych wizyt w Waszyngtonie, aby pochopnie nie zrywał porozumienia.
Brak strategicznego planu
– Niewykluczone, że Trump da czas europejskiej trójce na wynegocjowanie z Iranem nowych warunków porozumienia – mówił „Rzeczpospolitej” Gunter Mulack, szef berlińskiego Instytutu Orientalnego i były ambasador RFN w Syrii. Jego zdaniem zasadniczym motywem Trumpa jest chęć zerwania z dziedzictwem Baracka Obamy i stąd bierze się niechęć do porozumienia z Iranem.
Do tego dochodzi obawa przed dalszą ekspansją Iranu w rejonie Bliskiego Wschodu. Działająca w Libanie organizacja polityczno-militarna Hezbollah wspierana wojskowo i finansowo przez Teheran uzyskała nadspodziewane dobre wyniki w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Nie o Liban jednak chodzi. To dzięki Iranowi prezydent Baszar Asad zdołał przetrwać w konfrontacji ze zbrojną opozycją do czasu zaangażowania się po jego stronie Rosji w 2015 roku.
Iran wspiera szyickich rebeliantów Huti w Jemenie i destabilizuje sytuację w Iraku stojąc po stronie dyskryminowanych przez lata szyitów. Powstrzymywanie Iranu może być jedną z przyczyn decyzji Trumpa.