Jednocześnie Paweł Borys, prezes PFR, a wcześniej wicepremier Jarosław Gowin, zapowiedzieli, że firmy, które złamią nałożone na nie obostrzenia i uruchomią działalność, stracą prawo do pomocy z tarczy. Nawet jeśli PFR w najbliższych dniach przyznana pomoc, ale potem PFR dowie się, że firma złamała zakaz, wystąpi o jej zwrot. Paweł Borys powołał się tu na zapis regulaminu tarczy.
Prawnicy kręcą na to głowami.
- Większość rządząca w pełni świadomie korzysta z niewłaściwych narzędzi prawnych w celu przeciwdziałania skutkom pandemii. W przeszło 50 kolejnych rozporządzeniach rady ministrów, a wcześniej ministra zdrowia, wprowadzono obostrzenia rażąco sprzeczne z konstytucją – mówi „Rzeczpospolitej” Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju. I tłumaczy, że w sytuacji, w której władza uznała, że nie ma podstaw do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, rządowym rozporządzeniem nie można ingerować w istotę konstytucyjnych praw i wolności człowieka, gdyż może mieć to miejsce jedynie na mocy ustawy, a nie aktu niższego rzędu. - Proceder ten dostrzegły sądy, które masowo uchylają mandaty lub kary pieniężne nakładane na sanepid za rzekome naruszenie m.in. zakazu przemieszczania się, prowadzenia działalności gospodarczej czy zasad organizacji zgromadzeń – zwraca uwagę Patryk Wachowiec. - W tym kontekście zapowiedź odbierania środków przyznanych w ramach kolejnych "tarcz" oceniam jako zniechęcenie przedsiębiorców do korzystania przez nich z zagwarantowanej w konstytucji wolności gospodarczej, będącej podstawą ustroju państwa. Jak stanowi art. 22 konstytucji, ograniczenie tej wolności jest dopuszczalne "tylko w drodze ustawy" - dodaje. Zwraca przy tym uwagę na potwierdzający takie stanowisko głośny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu z października 2020 r. - W sytuacji, w której sąd uchyla mandat nałożony przez policję lub stwierdza nieważność kary pieniężnej nałożonej przez sanepid, do naruszenia obostrzeń nigdy nie doszło. Nie ma zatem podstaw do odmowy wypłaty środków przez PFR. Skoro przedsiębiorca dysponuje orzeczeniem stwierdzającym, że nie naruszył on rządowych nakazów lub zakazów, gdyż zostały one wydane niezgodnie z prawem, PFR nie może odmówić mu wypłaty świadczenia. W przeciwnym razie sam PFR stawiałby się ponad sądem – stwierdza Patryk Wachowiec.
Zdaniem adwokata Krzysztofa Ławrynowicza, zapowiedzi wicepremiera i prezesa PFR są swoistą białą flagą albowiem nie mając argumentów merytorycznych odwołują się do argumentu siły. - Przedsiębiorcy dotknięci takimi szykanami powinni się odwoływać do sądów – mówi Krzysztof Ławrynowicz. Jego zdaniem jednak decyzja o działaniu wbrew ograniczeniom powinna być podjęta indywidualnie po przeanalizowaniu skutków, bo odmowa przyznania wsparcia z tarczy wywołuje skutek od razu - brak pieniędzy na koncie, a na orzeczenie sądu trzeba będzie poczekać. - Czasami przedsiębiorcy nie mają wyjścia, są postawieniu pod ścianą, nie mają środków do życia i nad tym politycy powinni się pochylić, a nie formułować groźby – mówi Krzysztof Ławrynowicz.
- Wszystko rozbija się o punkt wyjścia, czyli legalność nakładania ograniczeń w drodze rozporządzenia. Jeśli te rozporządzenia są wadliwe prawnie, a na to wskazują, na razie nieprawomocne, wyroki sądów, to nakładane za ich złamanie kary, w tym odmowa pomocy z tarczy, są nieuzasadnione – mówi Michał Borowski, ekspert prawny Business Centre Club.
Na ryzyko związane z podjęciem decyzji o uruchomieniu biznesu wbrew nałożonym zakazom zwraca uwagę adwokat Cezary Cieńkowski. - W trakcie składania wniosków trzeba złożyć oświadczenie, że nie naruszyło się zakazów i nakazów i oświadczenie to składane jest pod groźbą odpowiedzialności karnej. W praktyce oznacza to więc, że jeżeli sąd uzna, że wprowadzone rozporządzeniem zakazy i nakazy są zgodne z prawem, to złożenie takiego oświadczenia przez przedsiębiorcę równoznaczne będzie z popełnieniem przestępstwa. Co więcej, może nawet dojść do sytuacji, w której sąd cywilny uzna, że zakaz był wprowadzony niezgodnie z prawem, a sąd karny, w sprawie o złożenie fałszywego oświadczenia, wręcz odwrotnie – mówi adwokat.