8 marca Aleksandra Kursa odebrała telefon od osoby, która przedstawiła się jako reporter TVP Piotr Sułek z prośbą o stanowisko w sprawie, którą prowadzi jako adwokat. Odmówiła komentarza powołując się na tajemnicę adwokacką oraz wolę klienta.
- „Dziennikarz” bardzo nalegał na wytłumaczenie się z podejmowanych w sprawie kroków, jednak bezskutecznie. Mogłoby się wydawać, że odmowa udzielenia komentarza jest zajęciem stanowiska i na tym kończymy - opisuje adwokatka na Facebooku.
Dzień później dziennikarz wraz z ekipą przyszedł do kancelarii bez zapowiedzi. Jak informują Wirtualnemedia, Piotr Sułek jest dziennikarzem programu TVP "Alarm".
Czytaj więcej
Sąd nakazał prokuraturze przeprowadzić dochodzenie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez dziennikarkę Telewizji Polskiej, która podając się za adwokata próbowała uzyskać od profesjonalnego pełnomocnika informacje objęte tajemnicą zawodową.
Adwokatka opisuje, że Sułek nie okazał legitymacji
służbowej. "Ja natomiast o to nie prosiłam, wszak jedynym stanowiskiem,
jakie zamierzałam zająć, niezależnie od tego kim był ten człowiek, było
to z dnia poprzedniego – nie udzielam żadnych informacji o prowadzonej
sprawie. "Dziennikarz" przyjął postawę
nieustępliwą, żądając wyjaśnienia przyczyn i podstaw działania w
sprawie. Jego pytania były natarczywe, a wypowiedzi prowokacyjne" - opisuje adwokatka.