Jak informowaliśmy w „Rz" w poniedziałek, wbrew zapowiedzi premiera Andrzej Parafianowicz, były wiceminister finansów i generalny inspektor informacji finansowej, nie tylko pobierał pensję w PGNiG, ale zajmował stanowiska w dwóch innych państwowych spółkach.
Gdy w połowie czerwca „Wprost" opublikował podsłuchaną rozmowę Parafianowicza z Sławomirem Nowakiem, byłym ministrem transportu, prokuratura wszczęła śledztwo.
Gdy Nowak niepokoił się, że kontrola skarbowa firmy jego żony może objąć również jego konto, Parafianowicz odparł: „To już odkryliśmy bardzo dawno. UKS, komputery wyrzuciły [...]. Zablokowałem to".
Śledczy sprawdzą, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień. Już wtedy wydawało się, że los Parafianowicza w PGNiG jest przesądzony. – W tej sytuacji nie wyobrażam sobie, aby mógł kontynuować pracę w tak poważnej spółce – mówił premier.
Jednak dwa dni później rada nadzorcza gazowego giganta nie zdecydowała o pozbawieniu go funkcji członka zarządu. Zawiesiła go „w związku z koniecznością wyjaśnienia kwestii związanych z jego opublikowanymi wypowiedziami dotyczącymi spółki".