Czterdziestodniowy protest osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów na sejmowym korytarzu wywołał wiele ważnych pytań o postawę wobec nich różnych środowisk. Niektóre z nich odnoszą się do Kościoła katolickiego w Polsce i mają szerszy kontekst niż tylko okupacja sejmowej galerii przez grupę zdesperowanych ludzi.
Tegoroczny protest osób z niepełnosprawnością można uznać za kontynuację podobnej akcji podjętej cztery lata temu. Ale wtedy nie było oczekiwania, że Kościół zajmie wobec niego jakieś stanowisko. Dlaczego więc w tym roku pojawiło się ono z taką siłą?
Szpital polowy
Przyczyn jest, moim zdaniem, kilka. Poprzedni protest odbywał się w odmiennych warunkach politycznych. Inaczej też niż tegoroczny był interpretowany i komentowany. Przeglądając ówczesne relacje prasowe można dostrzec swego rodzaju domniemanie, że protest cieszył się poparciem ze strony Kościoła. Świadczyć o tym mogła nie tylko obecność wśród nich znanego duchownego, zajmującego się na co dzień pracą z osobami niepełnosprawnymi i wsparcie ze strony polityków kojarzonych jako bliscy Kościołowi. Również przekaz ze strony protestujących mógł być w ten sposób odbierany. Niektórzy liderce protestujących (tej samej, co w tym roku) przypisywali wręcz „poglądy toruńskie".
Tegoroczny protest nie mógł liczyć na tego rodzaju domniemanie. Stąd oczekiwanie, aby Kościół wyraźnie się zadeklarował. Oczekiwanie, które nie zostało zaspokojone. Nie zaspokoiła go nawet wizyta u protestujących metropolity warszawskiego. Dziennikarz, który zapytał, czy jego obecność w Sejmie oznacza poparcie dla niech, usłyszał, że ona „nic nie oznacza".
Warto zauważyć, że to nie pierwsza w ostatnich kilku latach sytuacja, w której pojawia się oczekiwanie dużej części społeczeństwa, że Kościół zajmie wobec konfliktu zdecydowane stanowisko, albo opowiadając się po którejś ze stron, albo podejmując się misji mediacyjnej. Podobnie było podczas ubiegłorocznych protestów przeciwko reformie sądownictwa. Za tego rodzaju żądaniami tkwi przekonanie, że Kościół, który przez kilkadziesiąt lat odgrywał w Polsce rolę liczącej się siły społecznej i politycznej, nadal nią jest i poczuwa się do bezpośredniej odpowiedzialności za kształt życia wspólnoty nie tylko w wymiarze religijnym.