Jak Polacy ratowali z Libii Anglosasów

Australijczycy i Brytyjczycy są wdzięczni polskim dyplomatom za ratunek. Trypolis opuścili w naszym samolocie

Publikacja: 26.02.2011 02:22

W Libii

W Libii

Foto: AFP

 

Paul Appleby, jego żona Gazal i ich 3-letnia córeczka Michelle byli w rozpaczy. Od rana czekali na lotnisku w Trypolisie na możliwość wylotu do Australii. Atmosfera była napięta. – Libijskie siły bezpieczeństwa groziły, że zamkną lotnisko – opowiedziała siostra Paula Debbie australijskiemu „The Sydney Morning Herald".

Władze w Canberrze wciąż nie były jednak w stanie podjąć decyzji, czy wysłać samoloty po swoich obywateli. Wtedy na ratunek przybyli Polacy. – Polski ambasador zaprosił ich na pokład rządowego samolotu odlatującego do Warszawy. Nie wiem, co by bez niego zrobili – mówiła Debbie. – Polacy byli fantastyczni. Dlaczego nasz rząd nie był w stanie się tak nami zaopiekować? – pytała

– To był zwyczajny ludzki gest. Zobaczyłem zmarzniętą kobietę z małym dzieckiem na rękach. Zaproponowałem jej, że możemy ją zabrać wraz rodziną naszym samolotem – mówi „Rz" ambasador Wojciech Bożek. W polskim samolocie były wolne miejsca, bo część Polaków nie dotarła na lotnisko.

Brytyjka Olivia Fairless opowiedziała dziennikowi „The Guardian" podobną historię. Kobieta twierdzi, że jej 66-letnia matka szczęśliwy powrót do ojczyzny zawdzięcza Polakom. – Na lotnisku panował chaos. Wyglądało to jak obóz uchodźców. W strefie brytyjskiej przed lotniskiem 94 osoby czekały na ewakuację. Padał deszcz, było zimno – mówi Fairless. Według niej Brytyjczycy zrozumieli w końcu, że nie wydostaną się z Trypolisu, bo władze w Londynie nie przysłały po nich samolotu.

„Polacy byli świetni. Dlaczego nasz rząd nam nie pomógł?" – pytają uratowani

Według świadków brytyjski konsul siedział w opancerzonej furgonetce i nie chciał z nikim rozmawiać. Wtedy pojawił się Bożek i zaproponował im miejsca w polskim samolocie. 22 Brytyjczyków przyjęło ofertę.

– Był wspaniały, trzymał nad ludźmi parasol i pozwolił im schronić się w swoim samochodzie – zachwyca się Fairless. – To, jak potraktowały nas władze w Londynie, to skandal – dodaje. Jej zdaniem Brytyjczycy powinni brać przykład z Warszawy.

– Prowizoryczne punkty pomocy konsularnej urządzono w busach. Przed brytyjskim była największa kolejka. W naszym embraerze wciąż było sporo miejsc, więc zaproponowałem im lot do Warszawy – potwierdził ambasador Wojciech Bożek. Jak relacjonuje dyplomata, cały zespół polskiej ambasady w Trypolise żyje obecnie „jak w transie". – Od tygodnia staramy się pomagać ludziom. Nie tylko Polakom, ale każdemu, kto znalazł się w trudnej sytuacji i potrzebuje wsparcia – podkreśla Bożek.

Brytyjski premier David Cameron przeprosił Brytyjczyków za zwłokę w ewakuacji. W czwartek ok. 500 z nich wróciło do kraju na pokładzie wojskowego herkulesa i fregaty Królewskiej Marynarki Wojennej. W Libii pozostało jednak jeszcze co najmniej 300 brytyjskich obywateli, z czego ok. 170 znajduje się w odległych regionach.

Embraer polskiego rządu wylądował na warszawskim lotnisku wojskowym w nocy z wtorku na środę. Na jego pokładzie było 61 osób, w tym 15 Polaków. Kolejnych 71 naszych rodaków wydostało się lotami komercyjnymi lub lotami specjalnymi innych krajów – Niemiec, Ukrainy czy Portugalii. Sześć osób odpłynęło ze wschodniej Libii promami i statkami państw UE do Europy.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!