Z zeznań gen. Mariana Janickiego ma wynikać, że Andrzej Błasik nerwowo przywoływał pilota i gestykulował podczas rozmowy – ujawnił w czwartek RMF FM.
Janicki nie był świadkiem zdarzenia, miał o nim usłyszeć od podwładnych. Jak podaje stacja, generał miał zeznać, że nic nie wie o samej kłótni, bo z jego informacji wynika, że nikt niczego nie słyszał.
To pierwsze zeznania, które potwierdzają medialne doniesienia z lutego o tym, że 10 kwietnia 2010 r. na Okęciu doszło do kłótni między Błasikiem i Protasiukiem. Miały ją zarejestrować kamery przemysłowe na lotnisku. Jednak po obejrzeniu nagrań przez prokuratorów okazało się, iż nie dość, że nie ma tam dźwięku, to w ogóle nie ma zarejestrowanej sceny rozmowy generała z pilotem. Również przesłuchania osób, które były wówczas na lotnisku nie potwierdziły, że jakaś rozmowa miała miejsce.
W czwartek przeprowadzono trzeci lot testowy Tu-154M, który ma pomóc odpowiedzieć na pytanie, dlaczego 10 kwietnia w Smoleńsku pilotom nie udało się poderwać maszyny. – Sprawdzane były kolejne elementy, które mogłyby mieć wpływ na ostatnie sekundy lotu tupolewa – powiedziała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak.
Badająca przyczyny katastrofy komisja Jerzego Millera nie chce ujawniać szczegółów eksperymentów. Do mediów przedostały się jednak informacje, że pierwsze testy udowodniły m. in., iż możliwe było odejście na drugi krąg mimo podchodzenia do lądowania na autopilocie. Wcześniej część ekspertów twierdziła, że to właśnie podchodzenie do lądowania na autopilocie mogło być przyczyną katastrofy.