Państwo Islamskie ma się dobrze. Nieustannie rozszerza swe terytorium, notując sukces za sukcesem, o czym świadczą ostatnie zdobycze Ramadi w Iraku oraz Palmiry w Syrii. – Rozwój Państwa Islamskiego jest porażką całego świata – oznajmił we wtorek premier Iraku Hajder al-Abadi, na paryskiej konferencji koalicji międzynarodowej utworzonej do walki z dżihadystami siejącymi zniszczenia na ogromnych obszarach Syrii i Iraku. Nikt nie jest temu w stanie zapobiec. Musieli to przyznać szefowie dyplomacji z 22 państw przybyłych do Paryża, aby omówić nową strategię walki z dżihadystami. Jak i to, że opcja militarna nie przyniosła praktycznie żadnych rezultatów.
– Nie może być mowy o skutecznym zwalczaniu Państwa Islamskiego bez uregulowania wcześniej konfliktu w Syrii oraz zakończenia tarć na tle religijnym w Iraku – przekonuje „Rz" Lina Khatib, szefowa Carnegie Middle East Center w Bejrucie. Jej zdaniem dotychczasowa strategia militarnego odzyskania zajętych przez Państwo Islamskie obszarów Syrii i Iraku wymaga opracowania od nowa.
Nie są tym zaskoczeni Amerykanie. Szef CIA John Brennan przyznał w niedzielnym programie telewizyjnym, że rosnący potencjał militarny Państwa Islamskiego obserwowano od dawna. Jak udowadniał, jedną z zasadniczych przyczyn takiego stanu rzeczy jest słabość armii irackiej, która nie posiada „woli walki". Innego zdania jest premier Iraku Hajder al-Abadi, który udowadniał w Paryżu, że iracka armia nie ma wystarczającej ilości broni i amunicji do walki z dżihadystami. Takie słowa wywołują śmiech w kręgach znawców irackich realiów.
Nie jest tajemnicą, że jednym z najważniejszych źródeł zaopatrzenia bojowników Państwa Islamskiego w sprzęt bojowy jest właśnie armia iracka. Oddając Mosul, pozostawiła w mieście co najmniej 2,3 tys. samochodów bojowych Humvee. Dwa tygodnie temu w Ramadi w ręce dżihadystów wpadło pół tuzina amerykańskich czołgów i kolejne 100 humvee. A samochody te oprócz tysięcy toyot z zainstalowanymi karabinami maszynowymi na platformach bagażowych stanowią podstawę uzbrojenia dżihadystów. To dzięki nim są nieuchwytni dla amerykańskiego lotnictwa, przemieszczając się błyskawicznie z miejsca na miejsce.
Tymczasem to ataki z powietrza w wykonaniu lotnictwa USA miały osłabić Państwo Islamskie, ułatwiając armii irackiej odzyskanie utraconych obszarów. Tak się jednak nie stało, mimo że jedynie w pierwszych czterech miesiącach tego roku Amerykanie wykonali 7319 lotów bojowych. Jednak jedynie w czasie 1859 doszło do odpalenia rakiet czy zrzucenia bomb. Reszta misji zakończyła się bez wystrzelenia nawet jednego pocisku. Dlaczego?