Słabszy dolar celem Donalda Trumpa?

Być może chaos gospodarczy tworzony przez nową waszyngtońską administrację ma głębszy sens i ma przynieść dewaluację amerykańskiej waluty.

Publikacja: 17.03.2025 04:56

Replika 100-dolarowego banknotu z wizerunkiem prezydenta USA Donalda Trumpa

Replika 100-dolarowego banknotu z wizerunkiem prezydenta USA Donalda Trumpa

Foto: Bloomberg

Czy w tym szaleństwie jest metoda? – zastanawia się wielu ludzi obserwujących politykę administracji Trumpa. Nie minęło bowiem jeszcze 100 dni rządów tego ekscentrycznego miliardera, a już rozpoczął on wojny celne z głównymi partnerami handlowymi USA. Pół biedy, gdyby prowadził je w sposób logiczny i uporządkowany, ale robi on to niezwykle chaotycznie. Na to nakładają się cięcia w administracji federalnej i różne „szokujące” ruchy w polityce zagranicznej. Niektórzy analitycy zastanawiają się, czy celowo chce on wepchnąć USA w recesję. Osłabienie gospodarki wymusiłoby bowiem na Fedzie obniżki stóp, których Trump domaga się już od dłuższego czasu. Cykle wyborcze sprawiają natomiast, że łagodna recesja byłaby bezpieczniejsza politycznie w tym roku niż w przyszłym (gdy wymieniana jest część składu Kongresu) czy w 2028 r. (gdy odbędą się kolejne wybory prezydenckie). Dlaczego jednak Trump chciałby niższych stóp za wszelką cenę? Na pewno pomogłyby branży deweloperskiej, z której się wywodzi. Ale przede wszystkim prowadziłyby do osłabienia dolara. A bez słabszego dolara nie da się myśleć o przywróceniu konkurencyjności przemysłu.

Czytaj więcej

Chaotyczna polityka Trumpa zepsuła hossę. To może wepchnąć USA w recesję

Ciężar przywileju

Trump od lat przekonuje, że wysokie cła mają za zadanie zarówno zwiększać przychody do budżetu federalnego (co pozwoliłoby na cięcia podatków dla Amerykanów) i skłaniać krajowe oraz zagraniczne firmy do przenoszenia produkcji do USA. Czy jednak cła same w sobie mogą skłaniać do takiej relokacji? Zniechęcać do takich decyzji może wiele czynników – od kosztów pracy w USA po kwestię kursu dolara. Gdy amerykańska waluta jest silna, wielu firmom bardziej opłaca się sprowadzać swoje towary do USA, niż je tam produkować. Amerykanie cieszą się co prawda tańszymi dobrami z importu, ale trudniej jest odbudować potęgę przemysłową kraju.

Czy dolar jest jednak obecnie zbyt silny? Od początku roku stracił on przecież ponad 5 proc. wobec euro i prawie 7 proc. do polskiej waluty. W ciągu ostatnich 20 lat zyskał jednak 22 proc. do euro, 48 proc. wobec funta, 41 proc. do jena. Co prawda zyskał w tym czasie 13 proc. do juana chińskiego, ale głównie dlatego, że kurs juana był przez wiele lat sztucznie zaniżany (co pozwalało Chinom budować swoją potęgę eksportową).

Czytaj więcej

Czy Donald Trump może zagrozić złotemu i euro?

„Kluczowym powodem nierównowag gospodarczych jest utrzymująca się zbyt duża moc dolara, która przeciwdziała zbilansowaniu handlu międzynarodowego. Ta zbyt duża moc jest napędzana przez mało elastyczny popyt na aktywa rezerwowe” – napisał Stephen Miran, nominowany przez Trumpa na przewodniczącego Rady Doradców Ekonomicznych.

Zmiana globalna

Miran w listopadzie 2024 r. napisał raport analityczny wskazujący różne scenariusze, za pomocą których rząd USA może dążyć do dewaluacji dolara. „Błędne jest powszechne przekonanie na Wall Street, mówiące, że administracja rządowa nie ma narzędzi, by wpływać na wartość dolara na rynku walutowym. Rząd posiada wiele narzędzi, by zrobić to zarówno we współpracy z innymi krajami, jak i jednostronnie” – wskazał Miran.

Czytaj więcej

Donald Trump znów celowo podsyca niepewność

Jako najbardziej pożądany scenariusz wskazał on wielostronne porozumienie o skoordynowanej dewaluacji dolara. Nawiązał do pomysłu Zoltana Pozsara, założyciela firmy badawczej Ex Uno Plures, by USA dogadały się z innymi krajami w sprawie stopniowego zmniejszaniu udziału aktywów dolarowych w ich rezerwach walutowych. Miałyby one zamieniać posiadane przez siebie krótkoterminowe amerykańskie papiery dłużne na emitowane przez USA obligacje o dłuższej zapadalności. Według Pozsara i Mirena idealnym rozwiązaniem byłaby zamiana tych papierów na amerykańskie obligacje stuletnie. Pozwoliłoby to na zmniejszenie rentowności amerykańskiego długu i co za tym idzie na znaczne obniżenie kosztów jego obsługi. USA miałyby dzięki temu więcej przestrzeni na stymulację fiskalną i generowanie popytu w gospodarce.

Czy w tym szaleństwie jest metoda? – zastanawia się wielu ludzi obserwujących politykę administracji Trumpa. Nie minęło bowiem jeszcze 100 dni rządów tego ekscentrycznego miliardera, a już rozpoczął on wojny celne z głównymi partnerami handlowymi USA. Pół biedy, gdyby prowadził je w sposób logiczny i uporządkowany, ale robi on to niezwykle chaotycznie. Na to nakładają się cięcia w administracji federalnej i różne „szokujące” ruchy w polityce zagranicznej. Niektórzy analitycy zastanawiają się, czy celowo chce on wepchnąć USA w recesję. Osłabienie gospodarki wymusiłoby bowiem na Fedzie obniżki stóp, których Trump domaga się już od dłuższego czasu. Cykle wyborcze sprawiają natomiast, że łagodna recesja byłaby bezpieczniejsza politycznie w tym roku niż w przyszłym (gdy wymieniana jest część składu Kongresu) czy w 2028 r. (gdy odbędą się kolejne wybory prezydenckie). Dlaczego jednak Trump chciałby niższych stóp za wszelką cenę? Na pewno pomogłyby branży deweloperskiej, z której się wywodzi. Ale przede wszystkim prowadziłyby do osłabienia dolara. A bez słabszego dolara nie da się myśleć o przywróceniu konkurencyjności przemysłu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Waluty
Złoty wraca na ścieżkę umocnienia
Waluty
Złoty zachowuje spokój
Waluty
Wirtualne waluty drżą ze strachu, Trump zawiódł
Waluty
Wyprzedaż złotego. Dolar i euro mocno w górę
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Waluty
Złoty słabnie. Dolar i euro odrabiają straty
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń