Czy w tym szaleństwie jest metoda? – zastanawia się wielu ludzi obserwujących politykę administracji Trumpa. Nie minęło bowiem jeszcze 100 dni rządów tego ekscentrycznego miliardera, a już rozpoczął on wojny celne z głównymi partnerami handlowymi USA. Pół biedy, gdyby prowadził je w sposób logiczny i uporządkowany, ale robi on to niezwykle chaotycznie. Na to nakładają się cięcia w administracji federalnej i różne „szokujące” ruchy w polityce zagranicznej. Niektórzy analitycy zastanawiają się, czy celowo chce on wepchnąć USA w recesję. Osłabienie gospodarki wymusiłoby bowiem na Fedzie obniżki stóp, których Trump domaga się już od dłuższego czasu. Cykle wyborcze sprawiają natomiast, że łagodna recesja byłaby bezpieczniejsza politycznie w tym roku niż w przyszłym (gdy wymieniana jest część składu Kongresu) czy w 2028 r. (gdy odbędą się kolejne wybory prezydenckie). Dlaczego jednak Trump chciałby niższych stóp za wszelką cenę? Na pewno pomogłyby branży deweloperskiej, z której się wywodzi. Ale przede wszystkim prowadziłyby do osłabienia dolara. A bez słabszego dolara nie da się myśleć o przywróceniu konkurencyjności przemysłu.