Ukryta wojna cenowa ubezpieczycieli w Polsce

Z szacunków „Rz" wynika, że ceny polis spadły w 2013 r. średnio o ok. 20 proc. A w skrajnych przypadkach – polis flotowych – nawet o niemal 70 proc. Firmy tego spadku wytłumaczyć nie potrafią.

Publikacja: 24.02.2014 03:10

Ukryta wojna cenowa ubezpieczycieli w Polsce

Foto: Bloomberg

Tak znaczny spadek cen polis to wynik ostrej walki między ubezpieczycielami – na której zyskali klienci. Żaden z zakładów nie przyznaje się jednak, że kalkuluje ceny poniżej opłacalności.

Coraz taniej

W 2012 r. za ubezpieczenie tira trzeba było zapłacić ponad 4 tys. zł. Pod koniec ubiegłego roku cena zeszła już w niektórych zakładach nawet poniżej 1,5 tys. zł. Podobnie jest w przypadku innych polis. Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie niedawno odnowiły polisę, płacąc za nią 33 mln zł. Ta, która właśnie wygasła, kosztowała firmę 75 mln zł.

Sporo zaoszczędziła też spółka z Tych, która na ubezpieczenie budowy bloku energetycznego wydała niespełna 1,9 mln zł. Na podstawie cen z 2012 roku szacowała, że będzie to ok. 6,5 mln zł.

– Ceny spadły praktycznie w każdym obszarze ubezpieczeń, choć najbardziej zauważalne obniżki odnotowaliśmy w ubezpieczeniach majątkowych – twierdzi  jeden z brokerów. – Tocząca się wojna cenowa spowodowała, że zgłaszające się do nas firmy leasingowe na dzień dobry oczekują teraz upustów rzędu 40–50 proc.

W jego ocenie to bardzo krótkowzroczna polityka, gdy towarzystwo oferuje ceny poniżej kosztów. Dla przykładu: miastu Lublin jeden z ubezpieczycieli zdecydował się sprzedać polisę za 1,5 mln zł. Według wyliczeń, gdyby w tym mieście doszło do takiej szkody, zakładowi przyszłoby zapłacić miastu średnio ok. 1,2–1,3 mln zł odszkodowania. A gdzie zapas  na prowizję dla brokera i na koszty obsługi tego ubezpieczenia? Ostra konkurencja spowodowała także, że klientom za niższą cenę oferuje się dużo szerszy zakres odpowiedzialności, niż dostawali dotąd.

Ceny spadają same?

Co ciekawe, mimo że agenci i klienci otwarcie mówią o znacznym spadku cen, żaden zakład tego nie potwierdza.

– Nie bierzemy udziału w wojnie cenowej. Stawiamy na wysoką jakość produktów ubezpieczeniowych – zapewnia Andrzej Jarczyk, prezes Uniqa. – Chcemy być stabilną firmą ubezpieczeniową dla klientów i przewidywalnym partnerem dla sieci agencyjnej i brokerskiej.

O rzetelnej wycenie ryzyka zapewnia AXA. – Nasza strategia sprzedaży polis dla firm opiera się na dochodowości, a nie na zwiększaniu wolumenu  – zapewnia Janusz Arczewski z zarządu AXA TUiR. – Staramy się nie uczestniczyć w wojnie cenowej. To  mogłoby chwilowo polepszyć wyniki, ale w końcowym rozrachunku negatywnie wpłynęłoby na naszą dochodowość.

Witold Jaworski, prezes  Allianz, przekonuje, że w odpowiedzialnej firmie ceny odzwierciedlają ryzyko i nie ma w niej strat na sprzedawanych produktach. – Nie bierzemy udziału w wojnie, tylko w walce konkurencyjnej i na pewno nie za każdą cenę – twierdzi Jaworski. – Dla Allianz najważniejszy jest wynik finansowy.

Do zmian cen przyznaje się największy gracz na rynku – PZU, nie traktuje tego jednak jako udziału w wojnie. – W ubezpieczeniach komunikacyjnych korygujemy taryfy zarówno w dół, jak i w górę w zależności od wybranych segmentów – wyjaśnia Maciej Buczkowski z biura prasowego PZU. – Nie zamierzamy jednak wchodzić w wojny cenowe. Długofalowo powodują one bowiem  straty, zwiększają rozchwianie rynku i niezadowolenie klientów, gdy w końcu musi dojść do podwyżek.

Także Proama zaprzecza, że stosowana przez nią polityka to cenowa wojna. – Trudno jest mówić o zaangażowaniu naszej firmy w wojnę – twierdzi Jarosław Bogusz, kierownik ds. taryf w Proama. – Od początku realizujemy strategię mocnego różnicowania cen, tak aby tylko dobrzy kierowcy otrzymywali konkurencyjne ceny, jakich nie mogą się spodziewać kierowcy ryzykowni – dodaje. Efekt jest taki, że niektórzy mogą liczyć w Proamie aż na 70-proc. upust.

Ale zakłady nie zaprzeczają, że na rynku toczy się wojna. Tyle tylko, że prowadzi ją konkurencja – nie oni.

– Walka cenowa, która zalała rynek, nie omija ubezpieczeń upraw – twierdzi Andrzej Cyganik, prezes Concordii. – Nasi udziałowcy mają jednak 150-letnią historię i przypominają, że takie postępowanie nie prowadzi do niczego dobrego. Dlatego nawet ryzyko niższego przypisu nie przekonuje nas do wzięcia udziału w walce ceną.

Jak zareaguje komisja Nadzoru Finansowego

Ubezpieczyciele mogą zostać ukarani za zbyt niskie ceny

Żaden zakład nie przyzna się, że bierze udział w wojnie cenowej, bo to – zdaniem prof. Jacka Lisowskiego z Katedry Ubezpieczeń Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu – może go narazić na sankcje ze strony KNF. Komisja w  piśmie wystosowanym do ubezpieczycieli nakazała, aby kierowali się oni zasadą adekwatności składki dla oferowanych produktów. Zgodnie z art. 18 ustawy o działalności ubezpieczeniowej składkę należy ustalać w wysokości zapewniającej wykonanie wszystkich zobowiązań z umów ubezpieczenia i pokrycie kosztów prowadzenia działalności ubezpieczeniowej. Zakład jest też zobowiązany gromadzić dane statystyczne w celu ustalania na ich podstawie składek ubezpieczeniowych i rezerw techniczno-ubezpieczeniowych.

Ubezpieczenia
To już definitywny koniec wojny cenowej na rynku OC. Polisy mocno drożeją
Ubezpieczenia
Kto zapłaci za odbudowę Los Angeles? Firmy ubezpieczeniowe na granicy bankructwa
Ubezpieczenia
Trudny rok za ubezpieczycielami. Ceny polis OC pójdą w górę
Ubezpieczenia
Wypłata w 15 dni - Warta podsumowuje pomoc powodzianom
Ubezpieczenia
Klęski żywiołowe uderzyły w wyniki ubezpieczycieli. Wypłaty ostro w górę