Podobno Airbus nie mówi „nie”, ale wcześniej chciałby zobaczyć jakieś „dowody” polskiego zaangażowania w te kontakty. Na razie wiadomo, że jeszcze w marcu przyjedzie do Polski prezes Airbus Group, Guillaume Faury. I że byłaby to jego druga wizyta w naszym kraju w ciągu kilku miesięcy.
Polska jako jedna z „ojczyzn” Airbusa?
Jak pisze „Le Monde”, premier Donald Tusk chciałby stać się dla Airbusa jednym z „krajów ojczystych”, podobnie jak jest to w przypadku Francji (10,83 proc. udziałów), Niemcy (1082 proc.) i Hiszpania (4,1 proc.). Ale według „Le Monde” rozmowy na ten temat nie są prowadzone. I jeśli Polska chciałaby wejść do tego grona, mogłaby to zrobić, kupując udziały w Airbusie na giełdzie. Nie dałoby to jednak naszemu krajowi jakichkolwiek specjalnych praw.
A sama informacja nie jest nowa, bo kursowała w mediach w czerwcu-lipcu 2024 r. Przedstawiciele Airbusa mówili wtedy, że nie ma planów pozyskiwania kolejnego kraju, jako akcjonariusza. I że wprost przeciwnie: to Airbus skupuje swoje akcje, więc nie planuje „rozwadniać” akcjonariatu. „Airbus przywiązuje wielką wagę do stosunków z Polską, krajem, w którym jest już obecny od 20 lat dzięki stosunkom handlowym, ale również ma tam cztery zakłady produkcyjne i jedno centrum badawcze – i zatrudnia w nich 800 osób” – odpisał „Le Monde” Airbus, pytany o szczegóły potencjalnych związków z Polską.
Czytaj więcej
Solidne wyniki finansowe, dostawy nowych samolotów przyspieszą. - Ale to wszystko nie może odbywać się kosztem bezpieczeństwa produkcji oraz dekarbonizacji - zapowiada Guillaume Faury, prezes Airbusa.
Mogłoby być o wiele lepiej
Oczywiście, stosunki między Airbusem i Polską byłyby o wiele lepsze, gdyby rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zerwał negocjacji w sprawie umowy na dostawy 50 sztuk helikopterów Caracal. O tym kontrakcie w Airbusie już nawet nie chcą mówić, bo nie chcą, aby przekładało się to na przyszłą współpracę.