Warunkiem, było zaświadczenie, że ich właściciel boi się latać i obecność zwierzaka go uspokaja.
Ta zasada jednak była często nadużywana, zwłaszcza przez osoby młode, które „na lewo" załatwiały sobie papiery, że bez węża, czy konika w kabinie nie polecą. Z drugiej strony coraz częściej było słychać krytyczne głosy pozostałych pasażerów, którzy niekoniecznie chcieli lecieć ze świnką na fotelu obok. Rok temu amerykański Departament Transportu przymierzał się, by na liście „emocjonalnego wsparcia" pozostawić jedynie miniaturowe koniki i psy. Ostatecznie jednak koniki zostały z listy skreślone i zostały na niej psy, które obowiązkowo muszą być odpowiednio wyszkolone i rzeczywiście pomagają się przemieszczać osobom niepełnosprawnym, także zaburzonym emocjonalnie. Wszystkie inne zwierzęta, jeśli już muszą podróżować, to ładowane są jako specjalne cargo, a ich podróż oczywiście musi zostać opłacona.