Nie ma w statystykach
W poniedziałek reporter dziennika „Le Parisien” opisywał, jak po raz pierwszy od siedmiu tygodni część spośród 700 tys. rezydentów domów spokojnej starości, które tu nazywa się Ephad, mogła w bardzo ograniczonych warunkach zobaczyć swoich bliskich.
Uchylenie nieznośnej izolacji było szczególnie ważne, bo Francja w czasach zarazy na wiele innych gestów wobec najstarszych się nie zdobyła. Należy raczej mówić o zapomnieniu tej części społeczeństwa.
Dopiero od początku kwietnia w oficjalnych statystykach zaczęto liczyć zmarłych w Ephad. Teraz oficjalny bilans to 8,8 tys. na ogólną liczbę 23,2 tys. istnień, jakie zgasił nad Sekwaną koronawirus. Ale z powodu małej liczby testów prawdziwe dane są dużo wyższe.
Francja w żadnym wypadku nie jest jednak w Europie wyjątkiem. Raczej częścią szerokiego zjawiska pozostawienia w trudnym momencie najstarszych własnemu losowi. Nastawione na beztroskie życie społeczeństwa od dawna masowo wysyłały babcie i dziadków do domów opieki. W Niemczech to 830 tys. osób, w Wielkiej Brytanii 400 tys., w Hiszpanii 380 tys. Skupieni w jednym miejscu stali się łatwą ofiarą wirusa. Tym bardziej że wobec napływu młodszych pacjentów wymagających reanimacji lekarze najczęściej nie przyjmowali na oddziały intensywnej terapii pacjentów z domów dla seniorów.
– To była prawdziwa rzeź – uważa Hans Kluge, dyrektor na Europę Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). W Belgii, która jako jeden z nielicznych krajów uwzględnia w oficjalnych statystykach ofiar koronawirusa także tych, którzy nie przeszli testów, ale wykazywali symptomy choroby, 53 proc. spośród 7,2 tys. ofiar było właśnie w domach opieki.
W Hiszpanii „El País” próbował zebrać dane z 17 wspólnot autonomicznych i doszedł do liczby 15,3 tys. zgonów w ośrodkach dla seniorów, zaznaczając jednak, że to tylko ci, u których przeprowadzono testy. W Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż przeprowadza się jedynie 10 tys. testów dziennie na milion mieszkańców, wykryto wirus w 2/3 domów opieki. Ilu padło tam jego ofiarą? Wiadomo tylko, że od początku marca do połowy kwietnia ogólna liczba zgonów w społeczeństwie była o przeszło 50 tys. osób wyższa niż normalnie.