Jeszcze w czwartek lekarze próbowali przekonać Emmanuela Macrona, że organizacja głosowania w takim momencie nie ma sensu. Dołączyli do nich niektórzy politycy, w tym przewodniczący sześciu regionów kraju, a także m.in. senator z departamentu Eure i potomek ostatniego króla Polski Ladislas Poniatowski.
Powoływali się na przykład Borisa Johnsona, który przesunął o wiele miesięcy wybory samorządowe w Wielkiej Brytanii. I wskazywali, że gdy do oddania głosu jest uprawnionych blisko 45 mln ludzi, nie da się uniknąć uścisków dłoni, dotykania potencjalnie zakażonych powierzchni, złamania zaleceń o utrzymaniu przynajmniej metrowej odległości między osobami, które przyszły do lokali wyborczych. Sytuacji tym groźniejszej, że jak w wielu innych krajach, to seniorzy najchętniej korzystają z prawa wyborczego.
Jeszcze w sobotę premier Édouard Philippe ogłosił trzeci stopień alarmu epidemiologicznego, co oznacza m.in. zamknięcie już nie tylko szkół i urzędów, ale i restauracji, kawiarni oraz sklepów poza spożywczymi. W ciągu 72 godzin liczba chorych się podwoiła, dochodząc w sobotę do 4,5 tys. przypadków. Jeśli epidemia nie zostanie powstrzymana, za miesiąc 5 mln Francuzów może być zarażona. Tymczasem kraj dysponuje tylko 5 tys. łóżek wyposażonych w sprzęt reanimacyjny, w większości już zajętych.
Macrona do przeprowadzenia wyborów miał jednak przekonać m.in. przewodniczący Senatu Gérard Larcher i przewodniczący Związków Merów Francji François Baroin, wskazując, że „nie można zrywać ciągłości demokratycznej" republiki. Sondaż dla „Le Figaro" wskazuje zresztą, że 64 proc. Francuzów aprobuje taką decyzję.
Prezydent mógłby łatwo paść ofiarą oskarżeń, że „przestraszył się wyborów", bo kandydaci jego ugrupowania, La République en Marche (LREM), nie są faworytami. Ostatnie wybory samorządowe odbyły się we Francji w 2014 r., a więc nim fala makronizmu podbiła Pałac Elizejski i Zgromadzenie Narodowe. Jednak brak zakotwiczenia w „głębokiej Francji" pozostał poważną słabością francuskiego przywódcy, w szczególności utrudniając mu wytłumaczenie sensu przeprowadzonych reform.